tag:blogger.com,1999:blog-37884981114742885172024-03-14T10:09:07.721+01:00na drugim końcu linyUnknownnoreply@blogger.comBlogger50125tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-77830097356705726602012-04-07T15:52:00.000+02:002012-04-07T15:52:03.009+02:00Świątecznie...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisvAQV6mhT7Y69lwqabK83bOqaOiCY23tpLHlMRrONxKVYWQDFltVtuGkUXfrBCrrt7J0Cq-yphYYOTT9HSYg0CBTUQj-jRD5y1P_L6UOf0QM9Le2JAT-qPJHjRgSnAVp2iarpR5dB4SI/s1600/swiatecznie.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisvAQV6mhT7Y69lwqabK83bOqaOiCY23tpLHlMRrONxKVYWQDFltVtuGkUXfrBCrrt7J0Cq-yphYYOTT9HSYg0CBTUQj-jRD5y1P_L6UOf0QM9Le2JAT-qPJHjRgSnAVp2iarpR5dB4SI/s1600/swiatecznie.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z życzeniami, oby było radośnie, rodzinnie i ze stołami uginającymi się od pyszności ;).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-19935655737873512652011-11-03T10:37:00.000+01:002011-11-03T10:37:28.595+01:00Brzoskwiniowy dżem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilPOwbYkch3789Yjx24TYvzcz4GUnCG7-RPMLG50eKaPwZxQ7cRX13v29X_aPgP3Zw-cSnBF0CW98V1S9bcYGaopMWWRmJr27sp8hdMFHlfltOTDUzGQzfZePl0LEybGVP3M7haCvc0k0/s1600/dzem_brzoskwiniowy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilPOwbYkch3789Yjx24TYvzcz4GUnCG7-RPMLG50eKaPwZxQ7cRX13v29X_aPgP3Zw-cSnBF0CW98V1S9bcYGaopMWWRmJr27sp8hdMFHlfltOTDUzGQzfZePl0LEybGVP3M7haCvc0k0/s1600/dzem_brzoskwiniowy.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Słońce nie dawało spokoju okolicy, jedyny cień zapraszał chłodem do nielicznych bram w kamieniczkach. Na targu jednak ciżba ludzi, oszalałych chyba w tym upale, niestrudzenie przesuwała się między stoiskami. Raz tu, raz tam mignęła wśród tłumu czerwona sukienka, znacząc chaotyczny ślad latających much, zamkniętych w słoiku.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pomarszczona staruszka sprzedająca brzoskwinie uśmiechnęła się ciepło (o zgrozo! w takim upale!) do dziewczyny w czerwonej sukience i wspólnie zapełniły koszyk dojrzałymi owocami. Czerwień sukienki po raz ostatni błysnęła wśród stoisk targowych i zniknęła w wąskiej uliczce, prowadzącej na jedno ze wzgórz, otaczających miasteczko koroną łagodnych szczytów. Gdyby ktoś chciał za nią podążyć, wystarczyło, by głęboko wciągnął powietrze do płuc i udał się za słodkim zapachem brzoskwiń, wiszącym w upale jak perfumy. Nikt jednak nie śledził zapachu brzoskwiń, ani dziewczyny w czerwonej sukience.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDhQkwkaSgTqFuvjyo851Ui5Mbw38I6UkAfDaEC_yOhcdKyfnrcz1jJ_9CJQ_1EWewDmNxm4vTTkBdC5B1KUNWj2z8lem7NmHjRO_S6PtLrQGD-9HIAroJg8oCotJQxLfeLZEiSM6PnSw/s1600/dzem_brzoskwiniowy2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDhQkwkaSgTqFuvjyo851Ui5Mbw38I6UkAfDaEC_yOhcdKyfnrcz1jJ_9CJQ_1EWewDmNxm4vTTkBdC5B1KUNWj2z8lem7NmHjRO_S6PtLrQGD-9HIAroJg8oCotJQxLfeLZEiSM6PnSw/s1600/dzem_brzoskwiniowy2.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Droga z ciężarem kosza pełnego owoców była dłuższa, niż zazwyczaj. Dziewczyna krok za krokiem zbliżała się do niskiego murka, otaczającego piętrowy, leciwy dom. Murek domagał się naprawy, stara zaprawa miejscami pokruszyła się i nic nie trzymało w ryzach poukładanych na sobie kamieni. Dookoła domu rosły drzewa oliwne, poskręcane ze starości, ale wciąż dające owoce. Dom, mimo, że wiekowy, szczycił się nowymi okiennicami i dwuskrzydłowymi frontowymi drzwiami w kolorze ciemnego orzecha. Słońce i deszcz jeszcze nie zdążyły naruszyć powierzchni drewna. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg270OKjPFlBKFQz6_h_fW76v485bm9r3_ksuLtoFRqM3mLlVdIWPOeowHqwNapVfrf3m2RsLBv0HsWyh9vWQUa1-SkVCA2qTDnTHk5F6hyXBl71V4wCX0SeRUPrnM9ngul6IwxjAvNgqs/s1600/dzem_brzoskwiniowy3.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg270OKjPFlBKFQz6_h_fW76v485bm9r3_ksuLtoFRqM3mLlVdIWPOeowHqwNapVfrf3m2RsLBv0HsWyh9vWQUa1-SkVCA2qTDnTHk5F6hyXBl71V4wCX0SeRUPrnM9ngul6IwxjAvNgqs/s1600/dzem_brzoskwiniowy3.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dziewczyna zamknęła za sobą furtkę i podążyła ścieżką na tyły domu. Kosz z brzoskwiniami postawiła na blacie drewnianego stołu i udała się w kierunku kuchennych drzwi. Jedyny raz, kiedy przekroczyła próg domu frontowymi drzwiami był jednocześnie ostatnim, w dniu w którym przyjechała obejrzeć swój nowy nabytek.</div><div style="text-align: justify;">- Muszę umyć brzoskwinie- pomyślała- i przygotować słoiki. Dżem na jutro będzie gotowy.</div><div style="text-align: justify;">Zaprzątnięta myślami o przepisie nie zauważyła, że przy stole z koszem brzoskwiń przycupnął brązowy pies." </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1OQ7lGiT8J7raP3lGoaCo5uq0PsKCGuvld2ILZfk-C0VH5Pnl1bS5CkLMt4GFu8zddO_Udu80xS0yZu7oy6QRvIi8eZsx84dcA-E4iqtqQN0NCxUOvDt8p6PDWMFrj5Zpcj4DxgOwx_g/s1600/dzem_brzoskwiniowy4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1OQ7lGiT8J7raP3lGoaCo5uq0PsKCGuvld2ILZfk-C0VH5Pnl1bS5CkLMt4GFu8zddO_Udu80xS0yZu7oy6QRvIi8eZsx84dcA-E4iqtqQN0NCxUOvDt8p6PDWMFrj5Zpcj4DxgOwx_g/s1600/dzem_brzoskwiniowy4.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Brzoskwiniowy dżem</i></b></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i>2 kg brzoskwiń</i></div><div style="text-align: center;"><i> 1/2 szklanki wody</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 kg cukru trzcinowego</i></div><div style="text-align: center;"><i> sok z całej limonki</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka imbiru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka pasty waniliowej</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Z umytych brzoskwiń usuwamy pestki i kroimy je na ćwiartki, nie obierając ze skórki. Owoce wrzucamy do garnka, dodajemy cukier, wodę i sok z limonki. Gotujemy na małym ogniu przez 2,5- 3,5 godziny, co jakiś czas mieszając. Gdy woda prawie całkowicie odparuje, dodajemy imbir i pastę waniliową (trzeba uważać, żeby dżem podczas odparowywania wody nie przywarł do dna garnka). Gotowy, gorący dżem brzoskwiniowy przekładamy do słoików, zakręcamy je, stawiamy dnem do góry i zostawiamy do ostygnięcia. Słoiki z dżemem przechowujemy w chłodnym miejscu.</i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-36464431017961317442011-08-28T06:37:00.000+02:002011-08-28T06:37:56.926+02:00Rabarbarowa tarta- Akcja Rabarbar<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirgPrW5Bs0tCgdfQH4m5GPtUmnjn3Deqr9FGBFR9kfrUiJLoOU2H1tGDcmufKDRSZ3vKBdWnxRo4SHEWFf7EQ7Ozn80yJMuiCMRYpoki0ak8f16wULTVk1HGwGpBVuJiU5EQ3BFeVtXfs/s1600/rabarbarowa_tarta.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirgPrW5Bs0tCgdfQH4m5GPtUmnjn3Deqr9FGBFR9kfrUiJLoOU2H1tGDcmufKDRSZ3vKBdWnxRo4SHEWFf7EQ7Ozn80yJMuiCMRYpoki0ak8f16wULTVk1HGwGpBVuJiU5EQ3BFeVtXfs/s1600/rabarbarowa_tarta.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Ze wzgórza roztaczał się bajeczny widok na położone niżej miasteczko i sąsiednie wzniesienia. Wybiegający z kamiennego domu chłopczyk jednak nie zwracał uwagi na otoczenie dalsze, niż ogródek z nierównymi grządkami, zarośniętymi mnóstwem trudnych i łatwych do zidentyfikowania roślin. Chłopczyk biegł szybko, bez zastanowienia kierując się w stronę niewysokich krzaczków, które wachlarzowato rozczapierzonymi na końcach łodygami starały się strzelać w niebo.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuw5WuHfFvohaSxistLnRwdVkeSSXx0QHGLJcDKUSgfsqvcRspJxRQpmbqe4UqU1pEN6ozJ22TNW9n6C9_ihnI90zgsza97m_6LljaZA6Cc9Y75AEjD8EAKkfJbNFfymxodkTCysmRTE/s1600/rabarbarowa_tarta3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuw5WuHfFvohaSxistLnRwdVkeSSXx0QHGLJcDKUSgfsqvcRspJxRQpmbqe4UqU1pEN6ozJ22TNW9n6C9_ihnI90zgsza97m_6LljaZA6Cc9Y75AEjD8EAKkfJbNFfymxodkTCysmRTE/s1600/rabarbarowa_tarta3.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Chłopczyk w ręku trzymał malutki nożyk, którym ucinał czerwono zabarwione łodygi rabarbaru, aż przestały mu się mieścić w dłoni. Rzucając nożyk w trawę mocno ścisnął ucięty rabarbar obiema rękami i pędem wrócił do domu.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUUnaphnCo4a9wz-z-Q5wrwzHwMGO9E7nuQJbhs9cZJRvMCWForndVjZsoa_-4cpRQFPoaMaDTgP4_8VJcFECYbdrhKgZocSQaOE5JrrGNZguMYDbU3Rsb7UQSnY5073XvCrUmeXNPYsE/s1600/rabarbarowa_tarta2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUUnaphnCo4a9wz-z-Q5wrwzHwMGO9E7nuQJbhs9cZJRvMCWForndVjZsoa_-4cpRQFPoaMaDTgP4_8VJcFECYbdrhKgZocSQaOE5JrrGNZguMYDbU3Rsb7UQSnY5073XvCrUmeXNPYsE/s1600/rabarbarowa_tarta2.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Od śniadania zastanawiał się, co też takiego przygotuje babcia na deser. Może lody? Chciałby lody, takie owocowe, jak tydzień temu, cytrynowe najbardziej mu smakowały. Zresztą, po zastanowieniu, smakowały mu wszystkie. Rzucił rabarbar na olbrzymi, drewniany stół w kuchni i pytająco spojrzał na babcię.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeG3QCIpUaBhBjPR-r9XxJjCDMP7ZXAv8hDCk9Ir_NpVNEY-WK0q9kRnG5-zxvq8ciGusv1NvUHKE-wETuNWZo0hWD5v1Rn925pDQRSQNxgwjtGHaMuESU9p5ruQzXJM8Vl3wPeez7k20/s1600/rabarbarowa_tarta4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeG3QCIpUaBhBjPR-r9XxJjCDMP7ZXAv8hDCk9Ir_NpVNEY-WK0q9kRnG5-zxvq8ciGusv1NvUHKE-wETuNWZo0hWD5v1Rn925pDQRSQNxgwjtGHaMuESU9p5ruQzXJM8Vl3wPeez7k20/s1600/rabarbarowa_tarta4.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">- Dzisiaj, wnusiu, na deser upieczemy tartę z rabarbarem- powiedziała babcia.</div><div style="text-align: justify;">Tarta z rabarbarem!- krzyknął w myślach chłopczyk i szeroko się uśmiechnął. Lubił babcine tarty, a rabarbar tego roku wyrósł niebywale bujnie. Będzie kwaśno!- przemknęło chłopczykowi przez głowę i już pobiegł do chłodnej spiżarki po formę do tarty."</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> </div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i> <b>Rabarbarowa tarta</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>ciasto:</i></div><div style="text-align: center;"><i>120 g zimnego masła</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 łyżki cukru pudru</i></div><div style="text-align: center;"><i> 2 żółtka</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 g mąki pszennej pełnoziarnistej</i></div><div style="text-align: center;"><i>szczypta soli</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>nadzienie:</i></div><div style="text-align: center;"><i>10 łodyg rabarbaru, obranych i pokrojonych w małe kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 ubite białka (te od dwóch żółtek powyżej)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>460 g (puszka) mleka zagęszczonego słodzonego</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżka mąki pszennej tortowej</i></div><div style="text-align: center;"><i> 1 łyżeczka pasty waniliowej</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 jajko</i></div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Zimne masło miksujemy na puszystą masę, po czym dodajemy do niej pozostałe składniki na ciasto i zagniatamy gładkie ciasto. Wylepiamy nim formę do tarty, w spodzie robimy dziurki widelcem. Wierzch ciasta wykładamy papierem do pieczenia i obciążamy ryżem, fasolą lub grochem- tym, czym będziemy mieli pod ręką. Pieczemy spód tarty w 180 stopniach celsjusza przez 15 minut.</i></div><div style="text-align: justify;"><i> Podczas podpiekania przygotowujemy nadzienie: miksujemy zagęszczone mleko, mąkę, pastę waniliową i jajo na jednolitą masę. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Wyjmujemy podpieczony spód z piekarnika, usuwamy papier z obciążeniem i wylewamy mleczną masę na ciasto, na wierzch wykładamy ubite białka a na nie pokrojony rabarbar. Całość zapiekamy w 180 stopniach celsjusza przez 35-45 minut, aż masa się lekko zetnie. </i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-40678873662099443552011-08-09T14:45:00.000+02:002011-08-09T14:45:42.384+02:00Truskawkowa tarta<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMyJGooNb_CBftLv9ug3zop7co2v-0ik-hLtPsQcy2olbDCEO0-Pw1G4LRSvyFKaq5AXZefuzJM5Y6RZMEjCMeOo1J6EJHazTgcAXcYjCflDAD3a8iI-rJpYiIc-_dJ_Ncj3qTEQzNobc/s1600/truskawkowa_tarta.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMyJGooNb_CBftLv9ug3zop7co2v-0ik-hLtPsQcy2olbDCEO0-Pw1G4LRSvyFKaq5AXZefuzJM5Y6RZMEjCMeOo1J6EJHazTgcAXcYjCflDAD3a8iI-rJpYiIc-_dJ_Ncj3qTEQzNobc/s1600/truskawkowa_tarta.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Sierpniowy poranek. Szykuje się kolejny, leniwy dzień. W niewielkim miasteczku, z brukowanymi uliczkami wokół pamiętającego średniowiecze rynku, podnoszą się rolety małych sklepików. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwqj4BKWl05nxn2Kd2lNUruMR54cWZpwyjYkiIxyNOuzpGE_lERZ_QuGsnvYT63_Yt5AhCT5mhmDQQfcd4HhB47Al9Xqto5ZGgAsgOeoMZ5dZit7Z9pdsQYh79qN3Yp-KpgfosQV4qOtg/s1600/truskawkowa_tarta_1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwqj4BKWl05nxn2Kd2lNUruMR54cWZpwyjYkiIxyNOuzpGE_lERZ_QuGsnvYT63_Yt5AhCT5mhmDQQfcd4HhB47Al9Xqto5ZGgAsgOeoMZ5dZit7Z9pdsQYh79qN3Yp-KpgfosQV4qOtg/s1600/truskawkowa_tarta_1.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Przed jedyną kawiarnią kelner, owinięty białym fartuchem, rozkłada stoliki i krzesełka. Na stolikach pojawiają się serwetki, robione na szydełku, każda z innym wzorem a na nich małe, pękate flakoniki, z jedną margaretką. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimu5tPIW6gsYB3of0RAc0NdFo5ntLy5cGGOfmiUCjc4Ld5KfVpIUr0ycVEWCH2eK3ZWPJvfTzrOA6vzaPh5XWxf1iuNqYYXgItiD_MtVg69hwAL6T_Tya2mdXrbaKV-IXC8Ddi805WaZo/s1600/truskawkowa_tarta_2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimu5tPIW6gsYB3of0RAc0NdFo5ntLy5cGGOfmiUCjc4Ld5KfVpIUr0ycVEWCH2eK3ZWPJvfTzrOA6vzaPh5XWxf1iuNqYYXgItiD_MtVg69hwAL6T_Tya2mdXrbaKV-IXC8Ddi805WaZo/s1600/truskawkowa_tarta_2.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Otwarte drzwi kawiarni zapraszają do ciemnego wnętrza, z którego wydobywa się powoli zapach świeżo parzonej kawy. Przy barze, za szkłem pysznią się słodkości. Wśród nich okrągły placek, z czerwonymi owocami rozrzuconymi po powierzchni. Kusi czerwienią i kruchością ciasta. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRIn30_X6wwM7-wR3f_7Pz-mEYpui_4gJbNpBzZXNsjprcNPw9Z08bdSI5b0vioKCfoYjet59xzjHsgm7IKqcUduK-WxLbeylikHVOz5D1M_NKSyCISGXrwN1x_YTnTJ58SCs1zw6cuuU/s1600/truskawkowa_tarta3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRIn30_X6wwM7-wR3f_7Pz-mEYpui_4gJbNpBzZXNsjprcNPw9Z08bdSI5b0vioKCfoYjet59xzjHsgm7IKqcUduK-WxLbeylikHVOz5D1M_NKSyCISGXrwN1x_YTnTJ58SCs1zw6cuuU/s1600/truskawkowa_tarta3.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dzwon na wieży wybija kwadrans po siódmej. A może po ósmej? Co za różnica, każda godzina jest dobra, żeby przysiąść przy stoliku i wypić kawę. </div><div style="text-align: justify;">Jak co rano od wielu tygodni, do stolika przy kawiarnianej witrynie przysiadła dziewczyna. </div><div style="text-align: justify;">Dzisiaj w czerwonej sukience i z pustym koszykiem- zauważył kelner. Pewnie pójdzie na targ. Ciekawe, komu ona tak gotuje?- pomyślał." </div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><b><i>Truskawkowa tarta</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>ciasto:</i></div><div style="text-align: center;"><i>120 g zimnego masła, pokrojonego w kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 łyżki cukru pudru</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 żółtka</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 g mąki</i></div><div style="text-align: center;"><i>szczypta soli</i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i>nadzienie:</i></div><div style="text-align: center;"><i> 500 g truskawek, pokrojonych na połówki/ ćwiartki</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>50 ml śmietanki 18%</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka pasty waniliowej</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru trzcinowego</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 jajo</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżka mąki </i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 ubite białka, pozostałe po dodaniu żółtek do ciasta</i></div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Masło ucieramy mikserem, aż stanie się puszyste, dodajemy cukier puder, żółtka, mąkę, sól i zagniatamy jednolite ciasto. Wylepiamy ciastem formę i dziurkujemy powierzchnię ciasta widelcem. Wykładamy na wierzch papier do pieczenia, obciążamy ryżem (lub grochem, fasolą, ceramicznymi kulkami etc.) i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni celsjusza przez 15 minut. Po tym czasie wyjmujemy z piekarnika podpieczony spód tarty i usuwamy papier z obciążeniem.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Miksujemy śmietankę z pastą waniliową, cukrem trzcinowym, jajem i łyżką mąki, dodajemy ubite na sztywno białka i mieszamy ze zmiksowaną, płynną masą.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Wylewamy przygotowaną śmietankową masę na podpieczony spód tarty i wysypujemy na nią pokrojone truskawki. Pieczemy tartę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni celsjusza przez 35-45 minut, aż masa się zetnie. </i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-3874315055377140062011-08-05T13:09:00.000+02:002011-08-05T13:09:45.633+02:00Pełnoziarniste bułeczki z brzoskwinią<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQiLrpc1sw0DcMuyPAWGZZJjAU14WTFGEmds9jha7uULYaapzKaPi9NKfrIeHqYrP3Eo1qxtvNwSm88HMKjhal4iUzHlwOBr6isygcPWdF2QskbVyeg8BfI82AkJt7oNSIKFFDK4UhhZ4/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQiLrpc1sw0DcMuyPAWGZZJjAU14WTFGEmds9jha7uULYaapzKaPi9NKfrIeHqYrP3Eo1qxtvNwSm88HMKjhal4iUzHlwOBr6isygcPWdF2QskbVyeg8BfI82AkJt7oNSIKFFDK4UhhZ4/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia.JPG" /></a></div><br />
<br />
Tego lata w kuchni jest u nas wyjątkowo owocowo. Aż do bólu brzucha zapychamy się arbuzami i nektarynami, arbuzem z serkiem ricotta też nie wzgardzamy. </div><div style="text-align: justify;"><br />
Od jakiegoś czasu krążyłam myślami wokół brzoskwiń i ewentualnego ich przetworzenia, aż w końcu dojrzałam do tematu i nabyliśmy z Lubym kilka kilogramów tych owoców. Z części brzoskwiń urodziły się pełnoziarniste bułeczki, resztę pożarliśmy bezlitośnie i ze smakiem.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4HMkaJzFh7teUu9Xe5nnVw2yP8_PjFyqHRyX9fjeVOn5fMaMolSqNA9zwkGnXjn1n-Fkd4FO4KDoTawaKmKNptOwR6TXGn1QLxecHorPQhZsj_46WzPQ8w4TaMcQtbFEvthj6sPv7tPI/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4HMkaJzFh7teUu9Xe5nnVw2yP8_PjFyqHRyX9fjeVOn5fMaMolSqNA9zwkGnXjn1n-Fkd4FO4KDoTawaKmKNptOwR6TXGn1QLxecHorPQhZsj_46WzPQ8w4TaMcQtbFEvthj6sPv7tPI/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_1.JPG" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><br />
Podobno brzoskwinie swoje korzenie mają w Chinach (podobno, ponieważ nie mam w tej chwili dostępu do źródeł, a informacje zamieszczone w internecie nie zawsze są wiarygodne).<br />
<br />
Obecne skojarzenia z tematem: "pochodzenie z Chin" nie są jakoś szczególnie pozytywne, chińska marka nie ma u nas (na świecie pewnie też?) najlepszej opinii. Ale chyba brzoskwinie mogą należeć do tych pozytywnych skojarzeń. Według mnie są jak najbardziej pozytywne ;).<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKLKqoB6K7m9ylry66uOF2mIe-QTtNDO7mx7CSlzjeEebsaTpZQd6mW4HEDa6Zu-suvCz28g4A9Aqe6LN4Wtvkl5x00qW1cC-gnqZAeiGFfDHOU2vwGXUpfcFyVy4QH8g0dTnCR1cDrUo/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKLKqoB6K7m9ylry66uOF2mIe-QTtNDO7mx7CSlzjeEebsaTpZQd6mW4HEDa6Zu-suvCz28g4A9Aqe6LN4Wtvkl5x00qW1cC-gnqZAeiGFfDHOU2vwGXUpfcFyVy4QH8g0dTnCR1cDrUo/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_2.JPG" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><br />
Bułeczki z brzoskwinią świetnie smakują i na ciepło, i po ostygnięciu. Nie są obłędnie słodkie, ale jeśli ktoś lubi słodycz, można dodać do ciasta więcej cukru. Z wierzchu można też bułeczki polukrować, my akurat z Lubym za lukrem nie przepadamy.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho7D0-P0pxxkYKyZ63Ak476KfP3q3oOu-r-Rhion9zimVCn2arCDiu_15k1xqjsCedC-EndbuAkwj_0_EDkxFADnuphyphenhyphenc6LfYoWpl1AbJ-A06wLiDF9Xy7WytGgF3u8I541tKBfZUbpsI/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho7D0-P0pxxkYKyZ63Ak476KfP3q3oOu-r-Rhion9zimVCn2arCDiu_15k1xqjsCedC-EndbuAkwj_0_EDkxFADnuphyphenhyphenc6LfYoWpl1AbJ-A06wLiDF9Xy7WytGgF3u8I541tKBfZUbpsI/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_3.JPG" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div></div><div style="text-align: justify;"><br />
Bułeczki piekę ułożone ciasno obok siebie w formie z praktycznego powodu: prościej się taką formę myje, niż wielką blachę z piekarnika. Dodatkową zabawą jest odrywanie ciepłych jeszcze bułeczek tak, żeby sobie palców nie poparzyć.<br />
<br />
Ale oczywiście, bułeczki udadzą się również, jeżeli będą pieczone na wielkiej blasze, ułożone w dużych odległościach od siebie.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbECNPdEZpOUcSiD5E-mUn9KXTjppHZYFaxUdBwpRSDbEEt3oCWk5lhoQDL-51cUE69gXrgKxJmQxt-O4o6-rKO3kDMusfhhrJb2KbJ4F6zbTnpjVtyCbjDk0Hkp8IDqksvwDDvjYiMY8/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbECNPdEZpOUcSiD5E-mUn9KXTjppHZYFaxUdBwpRSDbEEt3oCWk5lhoQDL-51cUE69gXrgKxJmQxt-O4o6-rKO3kDMusfhhrJb2KbJ4F6zbTnpjVtyCbjDk0Hkp8IDqksvwDDvjYiMY8/s1600/pelnoziarniste_buleczki_z_brzoskwinia_4.jpg" /></a></div></div><br />
Idealnie smakują popijane zimnym mlekiem, do porannego spotkania z Eberhardem Mockiem.<br />
<div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><b>Pełnoziarniste bułeczki z brzoskwinią</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>4 dojrzałe brzoskwinie, pokrojone w ćwiartki (każda na pół i połówki znowu na pół ;))</i></div><div style="text-align: center;"><i>5 łyżeczek cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki mąki ziemniaczanej</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>ciasto:</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 ml śmietanki 30% tłuszczu</i></div><div style="text-align: center;"><i>3/4 pojemnika jogurtu naturalnego bałkańskiego (pojemnik 340 g)</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 jaja</i></div><div style="text-align: center;"><i>7 g suchych drożdży</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka pasty waniliowej</i></div><div style="text-align: center;"><i>250 g mąki pszennej pełnoziarnistej (typ 1850)</i></div><div style="text-align: center;"><i>250 g mąki pszennej</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>mąka do podsypywania</i></div><div style="text-align: center;"><i>oliwa do wysmarowania formy i bułeczek</i></div><div style="text-align: center;"><i>opcjonalnie: cukier do posypania brzoskwiń z wierzchu</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Pokrojone brzoskwinie zasypujemy cukrem, wkładamy do sitka i odstawiamy na min. 30 minut, aż puszczą sok.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Składniki na ciasto umieszczamy w misce i na początku mieszamy drewnianą łyżką, następnie zagniatamy ręką gładkie i miękkie ciasto, podsypując odrobiną mąki, jeśli lepi się do ręki i miski. Odstawiamy ciasto na min. 40 minut (powinno podrosnąć).</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Po wyrośnięciu wykładamy ciasto na obsypany mąką blat (stolnicę) i jeszcze chwilę zagniatamy. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Obsypujemy ćwiartki brzoskwiń mąką ziemniaczaną.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Dzielimy nożem kulkę ciasta na 16 części. 8 kawałków rozwałkowujemy na placki, na każdym układamy omączoną ćwiartkę brzoskwini i zalepiamy brzegi, formując w dłoniach kulki. W pozostałych 8 częściach ciasta robimy wgłębienie, do którego wkładamy pozostałe ćwiartki brzoskwiń, brzegi ciasta zaciskamy wokół brzoskwini. Wszystkie 16 bułeczek oliwimy każdą po kolei dłońmi, maczanymi w miseczce z oliwą i układamy jedna obok drugiej w naoliwionej wcześniej, prostokątnej formie. Możemy posypać wystające z bułeczek brzoskwinie dodatkową porcją cukru.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Bułeczki pieczemy w piekarniku, nagrzanym do 190 stopni celsjusza przez 20-25 minut.</i></div><br />
Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-4489812737131933472011-07-27T11:46:00.000+02:002011-07-27T11:46:30.606+02:00Pasta fresca, czyli domowe pappardelle<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTHULC6rEQSrUoMmEQs79YU6Js08mmOL1xNwpZr4OS3kWWdx8vg42yRrJ1XhuMn7BWcvZJ6JMSKNqIO1wFFidoQq-1jwG15cJqFGOIx9Q8_OVIwStwo7wLnqDW9x6e2UFmXyKBCtMU8GI/s1600/pappadrelle.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTHULC6rEQSrUoMmEQs79YU6Js08mmOL1xNwpZr4OS3kWWdx8vg42yRrJ1XhuMn7BWcvZJ6JMSKNqIO1wFFidoQq-1jwG15cJqFGOIx9Q8_OVIwStwo7wLnqDW9x6e2UFmXyKBCtMU8GI/s1600/pappadrelle.jpg" /></a></div><br />
<br />
Od dłuższego czasu rozmawialiśmy z Lubym o przygotowaniu domowego makaronu. I jak to zazwyczaj bywa, na gadaniu się kończyło. Nadszedł jednak dzień, w którym za słowami poszły czyny i nasz pierwszy makaron domowy zawitał na talerzach.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmXLaV8M4gy60E-uP0mgUIYjeHU1Tb0s7Up9YjKyr2aOj1oGPiVuiaWpyZBSo7epCu2rrYMJFx94vRXC3qKu-AMOVDEvi-VSXW8fjUx7OqQDO-Q5Zx3DztwX92KI06bRYCztEBCkAPvdM/s1600/pappadrelle2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmXLaV8M4gy60E-uP0mgUIYjeHU1Tb0s7Up9YjKyr2aOj1oGPiVuiaWpyZBSo7epCu2rrYMJFx94vRXC3qKu-AMOVDEvi-VSXW8fjUx7OqQDO-Q5Zx3DztwX92KI06bRYCztEBCkAPvdM/s1600/pappadrelle2.jpg" /></a></div><br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;">Robienie makaronu ma w sobie coś swojskiego, takie "nic nie robienie sobie z upływającego czasu". Masz czas, żeby zagnieść ciasto, masz czas, żeby je rozwałkować i pokroić. W końcu jest czas na ugotowanie makaronowych wstążek. Doskonała terapia dla tych, którym czas przecieka przez palce i twierdzą, że na nic czasu nie mają. Niech robią makaron!<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikcrMymICfSlA4OuisEmmU4_i0RYrEkA5flaHpBKTxlHUXs4EFR0hNxPq1LDnoOSmaSanfCN1hOgiVAV0oXK7ZIoXh8iyrppM_6hUbCKGyS18NJ51zNI9khCB5NntthO9xiJiSc8sL1pE/s1600/pappadrelle1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikcrMymICfSlA4OuisEmmU4_i0RYrEkA5flaHpBKTxlHUXs4EFR0hNxPq1LDnoOSmaSanfCN1hOgiVAV0oXK7ZIoXh8iyrppM_6hUbCKGyS18NJ51zNI9khCB5NntthO9xiJiSc8sL1pE/s1600/pappadrelle1.jpg" /></a></div><br />
<br />
W licowym egzemplarzu Kuchni wpadł mi w oko jeden z artykułów, ten poświęcony piątemu smakowi, zwanemu <i>umami</i>. O glutaminianie sodu, wzmacniaczu smaku, pewnie każdy słyszał. W większości (jeśli nie we wszystkich) sosów i zup z paczki, kostkach rosołowych, mięsie znajdziemy właśnie glutaminian sodu. Ale że jest on (znaczy glutaminian) odpowiedzialny za odczuwanie piątego smaku- <i>umami</i> właśnie- nie wiedziałam.<br />
<br />
"(...) <i>umami</i> to efekt powolnego uwydatniania esencji smaku. Redukowanie, fermentacja, pieczenie czy wędzenie to techniki, które pozwalają osiągnąć wysokie stężenie <i>umami</i>"- czytamy w artykule.</div><div style="text-align: justify;"><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitwz9HCW6k2g0UXZilt3fPfjXY7GA2Dw2SxeYpdygYMR4LTTpcRpy69L3GhduR9rbIHPAjdT9gR9JWszXwDzp3SORxPDxqzARIF9Wg4sqp0_Wy7d-Uh0kEVFh4cAhqdRuCf9kGQkyt9wU/s1600/pappadrelle_domowy_makaron.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitwz9HCW6k2g0UXZilt3fPfjXY7GA2Dw2SxeYpdygYMR4LTTpcRpy69L3GhduR9rbIHPAjdT9gR9JWszXwDzp3SORxPDxqzARIF9Wg4sqp0_Wy7d-Uh0kEVFh4cAhqdRuCf9kGQkyt9wU/s1600/pappadrelle_domowy_makaron.jpg" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
</div><div style="text-align: justify;">Naturalny glutaminian znajdziemy w serach, najwięcej w tych aromatycznych i długo dojrzewających, rybach (sardynkach, anchois, tuńczyku) i owocach morza (min. w krewetkach). Z warzyw <i>umami</i> zawierają: soja, szparagi, suszone grzyby shitake, czerwona papryka. I oczywiście sosy: min. sojowy, rybny oraz Worcestershire.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyh-5_P5_q1vgePBUK8FV9wa03hPLNR77R60AktoMouPLjCyNqI2BcGVUUZdpYfngk0A2sGMGXsk4ihlJxVf7pxo41cpndScUdU5TzIbPtBcpJMCp_9_KocGAGbu0Z7lMxgBMtuRvBlu4/s1600/pappadrelle_cukinia_por.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyh-5_P5_q1vgePBUK8FV9wa03hPLNR77R60AktoMouPLjCyNqI2BcGVUUZdpYfngk0A2sGMGXsk4ihlJxVf7pxo41cpndScUdU5TzIbPtBcpJMCp_9_KocGAGbu0Z7lMxgBMtuRvBlu4/s1600/pappadrelle_cukinia_por.jpg" /></a></div><br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;">Po tej lekturze nie pozostało mi nic innego, jak nabyć tajski sos rybny i dodawać, dodawać, dodawać!</div><div style="text-align: justify;">I dodałam.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><b>Pappardelle</b></i><i><b> z zieleniną</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b><br />
</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>400 g mąki pszennej typ 650</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 całe jaja</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 żółtka</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżeczki soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżeczki oliwy</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 ml ciepłej wody plus woda do dolewania</i></div><div style="text-align: center;"><i>mąka do podsypywania</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 cukinia, pokrojona w średnie kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 por, pokrojony razem z zielonymi częściami</i></div><div style="text-align: center;"><i>oliwa do podsmażenia</i></div><div style="text-align: center;"><i>sos rybny (minimum 2 łyżki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>2-3 posiekane ząbki czosnku (lub więcej)</i></div><div style="text-align: center;"><i>świeżo mielony pieprz</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Mąkę wysypujemy na blat (lub stolnicę lub do miski), na środku robimy wgłębienie, do którego wbijamy jaja i żółtka, wlewamy wodę, dosypujemy sól i dodajemy oliwę. Całość zagniatamy, jeżeli ciasto jest za twarde, dolewamy odrobinę wody i ponownie zagniatamy. Ciasto ma być sprężyste, gładkie i miękkie (nie może lepić się do rąk). Dzielimy ciasto na dwie połówki i każdą wałkujemy na cienki placek, podczas wałkowania mocno podsypujemy mąką. Rozwałkowane placki oprószamy mąką i kładziemy jeden na drugim. Delikatnie rolujemy ciasto i kroimy w szerokie wstążki (1,5-2 cm). Pokrojone wstążki rozsypujemy na omączonym blacie i zostawiamy na kilkanaście minut do podeschnięcia.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Pokrojonego pora podsmażamy kilka minut na oliwie z dodatkiem sosu rybnego, następnie dodajemy pokrojoną cukinię i czosnek.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>W dużym garnku gotujemy osoloną wodę, na wrzątek wrzucamy wstążki makaronu, mieszamy od czasu do czasu, po wypłynięciu makaronu na </i><i>powierzchnię</i><i> gotujemy jeszcze kilka minut- pilnujemy, żeby się nie rozgotował.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Odcedzony makaron mieszamy w garnku z podsmażonymi warzywami.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Pappardelle</i><i> podajemy od razu, nieźle smakuje również następnego dnia podgrzany na patelni.</i><br />
<br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-12211744463327060552011-07-22T21:46:00.001+02:002011-08-02T07:53:36.100+02:00Gnocchi z bazylią i boczkiem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5ZMEc2fdKO75muvuC9OOBr2qN8r8UWyCuSPZX_kN4W6LVpbgdyrEXQCrdJKoP4ScWBStubAmXDOJ8IygU4uLhIrYt1r15WASXKvQ722P6WjWXjgl1DAnJ1uWoAbfq4WGxyJq_V4kOmQM/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5ZMEc2fdKO75muvuC9OOBr2qN8r8UWyCuSPZX_kN4W6LVpbgdyrEXQCrdJKoP4ScWBStubAmXDOJ8IygU4uLhIrYt1r15WASXKvQ722P6WjWXjgl1DAnJ1uWoAbfq4WGxyJq_V4kOmQM/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Troszeczkę się tu zakurzyło, fakt. Spieszę usuwać osiadły na blogu kurz. I niniejszym przedstawiam po raz pierwszy, odkąd kucharzymy z Lubym, przygotowane i smakowane włoskie kopytka.<br />
<br />
Zastanawiałam się, czym właściwie różnią się gnocchi od naszych swojskich kopytek? Może brakiem twarogu? Chociaż w niektórych przepisach biały ser jest do ciasta dodawany.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD6Rq8nqTKHnWtiDTaVblSx8nr3sfQMsrur5ss2l1yEemZxp3q5BokOTPzLlI9UDb0Ssv_UygJA8VJs-W4KMSRPAB9VZHjROj-q77zuRhWCte4gkQIXZRUkUGMEztfQKTkIY2HW7dT7so/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD6Rq8nqTKHnWtiDTaVblSx8nr3sfQMsrur5ss2l1yEemZxp3q5BokOTPzLlI9UDb0Ssv_UygJA8VJs-W4KMSRPAB9VZHjROj-q77zuRhWCte4gkQIXZRUkUGMEztfQKTkIY2HW7dT7so/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem3.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Inspiracja przyszła od Młodego Człowieka (który ostatnio zbuntował się na przydomek "Stary Człowiek") i jego opowieści kulinarnych z wyjazdu do Arco. Co prawda nasze gnocchi w niczym nie przypominają potrawy, podanej Młodemu Człowiekowi we włoskiej, wiejskiej knajpce, ale i tak smakują wyśmienicie! (z kulinarnego opisu wynika, że podano mu średniej wielkości kulki z ciasta, przypominającego makaronowe, wymieszanego z cebulką, prosciutto i bazylią, ugotowane na parze i polane oliwą z ziołami- może wiecie, jak toto się nazywa?).</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8UC9vSe6ViY6AhKiciuCVrBEZUxAN8JW55YIxY2Ss9h4FWs_qcdY0Ep6I9Xi6eUWaM7ZaIuamuK4vjeumGhnlLSLlUhUGmhaEMv0uLSxlcasCAhfEXFvye_h6M47qmKarPZpFl4owAvU/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8UC9vSe6ViY6AhKiciuCVrBEZUxAN8JW55YIxY2Ss9h4FWs_qcdY0Ep6I9Xi6eUWaM7ZaIuamuK4vjeumGhnlLSLlUhUGmhaEMv0uLSxlcasCAhfEXFvye_h6M47qmKarPZpFl4owAvU/s1600/gnocchi_z_bazylia_i_boczkiem2.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pocięte kawałki ciasta przed ugotowaniem można dowolnie ozdabiać. Nasze gnocchi zostały uformowane na widelcu: ucięty kawałek rolujemy na zębach widelca, w efekcie powstają równoległe, poprzeczne wgłębienia. Technik ozdabiania gnocchi pewnie jest niezliczona ilość. </div><div style="text-align: justify;"><br />
Podsmażona cebulka z boczkiem i świeża bazylia, dodane do ciasta, nadają gnocchi wyraźny smak, ale dopełnieniem jest oliwa, wymieszana z roztartym czosnkiem. Żadnych sosów i dodatków, po prostu czosnkowa oliwa.</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Gnocchi z bazylią i boczkiem</i></b></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i>1 kg obranych i ugotowanych ziemniaków</i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i> 170 g mąki pszennej (np. poznańskiej)</i></div><div style="text-align: center;"><i>170 g mąki pszennej pełnoziarnistej (typ 1850 Graham)</i></div><div style="text-align: center;"><i> 1 czubata łyżeczka soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 jajo </i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>posiekany pęczek świeżej bazylii</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 duża cebula, drobno posiekana</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka soli</i></div><div style="text-align: center;"><i> 1 łyżeczka cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>odrobina oliwy do podsmażenia cebuli</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g boczku w plastrach, drobno pokrojonego (wędzony, gotowany)</i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Czosnkowa oliwa</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i> 2-3 ząbki czosnku, drobno posiekane</i></div><div style="text-align: center;"><i>łyżeczka soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>oliwa </i></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Gotujemy ziemniaki i po odcedzeniu odstawiamy do przestygnięcia.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Posiekany czosnek rozcieramy nożem z solą i mieszamy w miseczce z oliwą- przygotowaną czosnkową oliwą będziemy polewali ugotowane gnocchi. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Posiekaną cebulę podsmażamy na odrobinie oliwy z cukrem i solą, dodajemy boczek i całość mocno rumienimy.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Do przestygniętych ziemniaków dodajemy posiekaną bazylię i podsmażoną cebulę z boczkiem i razem wszystko tłuczemy tłuczkiem do ziemniaków. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Do ziemniaczanej mieszanki wbijamy jajo, dosypujemy obie mąki i sól i wyrabiamy ciasto tak długo, aż mąka połączy się dokładnie z ziemniakami.</i></div><div style="text-align: justify;"><i> Z wyrobionego ciasta formujemy wałki, które kroimy na małe kawałki i obtaczamy w mące, żeby się nie sklejały. Wrzucamy je partiami do wrzącej wody i po wypłynięciu gnocchi na powierzchnię gotujemy jeszcze kilka minut. Każdą z ugotowanych porcji wyławiamy łyżką cedzakową i odkładamy do miski, skrapiając oliwą z czosnkiem.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Gnocchi podajemy ciepłe, polane obficie czosnkową oliwą.</i><br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-16103990962537723852011-05-10T17:30:00.000+02:002011-05-10T22:00:04.021+02:00Babka szafranowa<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiirSE1gkPUYBi4KbifiEDmRUAqtfUuUmPvPj4n3hT3Kr9OkkHfyOI1A_arw18c9nojl7BXod0AJA3MWB3fEjU6AGECHLrHtoa_Og5kn4s11gTE8CmBCjmNxWxx0NQC2UMsAf6p8515DkU/s1600/IMG_5839-babka_szafranowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiirSE1gkPUYBi4KbifiEDmRUAqtfUuUmPvPj4n3hT3Kr9OkkHfyOI1A_arw18c9nojl7BXod0AJA3MWB3fEjU6AGECHLrHtoa_Og5kn4s11gTE8CmBCjmNxWxx0NQC2UMsAf6p8515DkU/s1600/IMG_5839-babka_szafranowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">To nasza pierwsza Wielkanoc, która świętowaliśmy z babką upieczoną w domu. I żeby nie było, właśnie tę babkę upiekła moja Siostra! No dobrze, trochę pomagałam, odmierzając składniki i dodając je do miski, ale Siostra odważnie miksowała! I prawie doczekała końca pieczenia w piekarniku, zanim wróciła do siebie do domu. Żebyście widzieli tę chmurę mąki podczas miksowania. Wszystko dookoła, łącznie z nami, było ładnie "przypudrowane". Największą radochę miałam z obu mam, które objęły strategiczne miejsce na narożniku i udawały, że w ogóle ich nie interesuje, co my tam obie wyprawiamy. Założyły lożę komentatorską, szeptały do siebie i spiskowały sądząc, że wcale nie widzimy, co się święci.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">W zamierzchłych, licealnych bodajże czasach, piekłam jakieś ciasta, które w przepisie miały nazwę "babka". Z tego, co pamiętam, babki raczej po upieczeniu nie przypominały, raczej bliżej było tym wypiekom do biszkoptu. Wnioskuję, że nie mam ręki do babek.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Babka szafranowa wyszła mojej Siostrze rewelacyjnie. Idealnie piaskowa, lekko wilgotnawa konsystencja. Wyraźnie wyczuwalny, waniliowo- szafranowy posmak. Jeszcze trzy dni po świętach ostatni kawałek zachował swoją świeżość. Do następnej babki tez będę potrzebowała mojej Siostry.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2dqtSPfkmkemE1_gBCWRhM5PAdSPVVSMyMOCB3ALlZLEuQGzyplqNHV6Z_JmRNa19P5dzyE9aO7NABuKEOr3aELP2E809ChBTdF9qhzHZIrBZdRjFrWaVJGg8E5S0aQpXL0d1Cz3pw1E/s1600/IMG_5850-babka_szafranowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2dqtSPfkmkemE1_gBCWRhM5PAdSPVVSMyMOCB3ALlZLEuQGzyplqNHV6Z_JmRNa19P5dzyE9aO7NABuKEOr3aELP2E809ChBTdF9qhzHZIrBZdRjFrWaVJGg8E5S0aQpXL0d1Cz3pw1E/s1600/IMG_5850-babka_szafranowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> W oryginalnym przepisie podana jest niższa temperatura pieczenia (165 stopni celsjusza), taką też z początku ustawiłam. Po prawie godzinie pieczenia babka idealnie wyrosła, ale w środku nadal była płynna. Musiałam zwiększyć temperaturę do 180 stopni celsjusza i moim zdaniem jest to właściwa temperatura dla tego wypieku. Trzeba uważać, żeby góra babki (późniejszy spód) nie przypaliła się od górnej grzałki piekarnika. Temperatura do przetestowania następnym razem.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Kh-gAPMTt8Zt_mUIxnBqr2ixJzPMQkKXUtnAVx3rLfsTI8kphI38Dsx1Ky9xpPT3lOlpEjXidDvzzYVxhu8E-bMmCQAm3W1mvXIHBn1vc2BpPo9mtCqQcMHTeHZ9BNXiie0Bft_p_D8/s1600/babka_szafranowa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Kh-gAPMTt8Zt_mUIxnBqr2ixJzPMQkKXUtnAVx3rLfsTI8kphI38Dsx1Ky9xpPT3lOlpEjXidDvzzYVxhu8E-bMmCQAm3W1mvXIHBn1vc2BpPo9mtCqQcMHTeHZ9BNXiie0Bft_p_D8/s1600/babka_szafranowa.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><br />
<div style="text-align: justify;"> Pozdrawiam wszystkich, którzy tegoroczną majówkę spędzili w śniegu! Nam ten wyczyn się udał. Bosko.</div> <br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><br />
<br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: center;"><b><i>Babka szafranowa</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><span style="font-size: xx-small;">(przepis z Kuchni)</span></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>230 g masła o temperaturze pokojowej, pokrojonego na kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i> 1 i 1/ 2 szklanki drobnego cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>4 jaja</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 szklanka pełnego mleka o temperaturze pokojowej</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 łyżeczki nitek szafranu</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (ja użyłam pasty waniliowej) </i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 i 3/ 4 szklanki mąki tortowej</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 i 1/ 2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></div><div style="text-align: center;"><i>3/ 4 łyżeczki soli</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>forma z kominkiem, wysmarowana masłem i wysypana mąką </i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Pokrojone masło ucieramy mikserem, aż będzie puszyste. Dodajemy cukier i miksujemy ok. 5 minut, po czym wbijamy jaja i całość ucieramy aż do rozpuszczenia się cukru. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Mąkę mieszamy z solą i proszkiem do pieczenia. Szafran i pastę waniliową rozpuszczamy w mleku. Do masy wsypujemy 1/ 3 wymieszanej mąki i wlewamy połowę mleka, ciągle miksując aż do połączenia się składników. Dalej wsypujemy kolejną 1/ 3 wymieszanej mąki i resztę mleka, miksujemy i na koniec dodajemy pozostałą 1/ 3 wymieszanej mąki. Dokładnie miksujemy całą masę.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Płynne ciasto przelewamy do formy i pieczemy babkę przez około 1 godzinę w piekarniku nagrzanym do 165 stopni celsjusza. Po tym czasie </i><i>sprawdzamy patyczkiem, czy aby babka w środku się upiekła, jeśli nie, </i><i>dopiekamy wnętrze babki w 180 stopniach celsjusza przez następne 20-25 minut.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Gotową, wystudzoną i odwróconą spodem w dół babkę posypujemy cukrem pudrem. </i></div><br />
<br />
<span style="background-color: #eeeeee; color: white;">;)</span>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-86466773113606422792011-05-01T23:09:00.000+02:002011-05-10T22:00:04.021+02:00Pascha z pastą waniliową<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1kNFFtHlP2bmNAUNkF39o3nq7nrXxZ76U0IQUkBGjgbch_61THsa_uSntKWXeIi9XfdhaRPejc9TDCT-Z0Axvidraqw5PPa-ZcFwIN3k1ssKVM9yvWSeHM7ZBJFL_Vu0QjnQcv2aIj6Q/s1600/IMG_5812pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1kNFFtHlP2bmNAUNkF39o3nq7nrXxZ76U0IQUkBGjgbch_61THsa_uSntKWXeIi9XfdhaRPejc9TDCT-Z0Axvidraqw5PPa-ZcFwIN3k1ssKVM9yvWSeHM7ZBJFL_Vu0QjnQcv2aIj6Q/s1600/IMG_5812pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Po świętach: kilogram do przodu. Czy coś koło tego. Jak zwykle. Po każdych. Nic wielkiego. Przestałam już czynić wysiłki w celu uniknięcia nadmiernego obżerania się. Może jakimś wyjściem jest wyjeżdżanie na święta w jakieś mało rodzinne miejsce? Górskie pustkowie, dzika plaża? Temat do przedyskutowania. </div><div style="text-align: justify;">Właśnie piekę podwójną porcję ciasteczek owsianych na wyjazd. Porcja energii w terenie: niezbędna. Młodszy z Braci niech żałuje, że wymiękł i nie jedzie! Nawet minusowa temperatura w nocy nas nie odstraszy! Moc z nami!</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: center;">*** </div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSZ9J6YDuaikhVhe79Hu9M03YG7AO1a_mzS3f3K0M_13pKYOE03n05K2PxQ7lap351KjXmkaRQ3XBrYSBuepplfnN77TzYGRZYwncSeS6KVE1Tq4VYXaRgbezOVnl2MMVyhYISI1Xy4rc/s1600/IMG_5650-pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSZ9J6YDuaikhVhe79Hu9M03YG7AO1a_mzS3f3K0M_13pKYOE03n05K2PxQ7lap351KjXmkaRQ3XBrYSBuepplfnN77TzYGRZYwncSeS6KVE1Tq4VYXaRgbezOVnl2MMVyhYISI1Xy4rc/s1600/IMG_5650-pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Podczas przedświątecznych zakupów udało mi się nabyć pastę z ziaren wanilii. Boska! Gęsta, ciemna, z wyraźnymi maciupcimi ziarenkami, słodziutka. Oczywiście, dodałam do paschy, zamiast laski wanilii ;).</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFZTa4XS82YI_UxUjIg7nwIKUtAodJzGnXaQ5jXCLEbBC93k4PucZwnrWCu0mQyCIqmNwtpFrTHlYsw_9FtRDuHZPZ5aT7C4moL0fQm-XDR-ZGMQt_H2H3zkPQBSzKEklOIrHSvKTd4hU/s1600/IMG_5809iipascha_z_pasta_waniliowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFZTa4XS82YI_UxUjIg7nwIKUtAodJzGnXaQ5jXCLEbBC93k4PucZwnrWCu0mQyCIqmNwtpFrTHlYsw_9FtRDuHZPZ5aT7C4moL0fQm-XDR-ZGMQt_H2H3zkPQBSzKEklOIrHSvKTd4hU/s1600/IMG_5809iipascha_z_pasta_waniliowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">To moja pierwsza pascha w życiu- w sumie łatwa do przygotowania. Przeglądałam trzy różne typy przepisów na paschę: z tłustego twarogu, z mleka i twarożku na szybko. Wybrałam ten pierwszy, nie był to jednak przepis z Lawendowego Domu, jak sobie założyłam przed świętami (ze względu na to gotowanie mleka aż do uzyskania serwatki- wydało mi się to taaakie czasochłonne, że postanowiłam wykorzystać gotowy twaróg, a to już inny przepis). </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEVs-vmHRaQzmtjFKVyo2wOku-ERpIwbsTE6GA8VrZAqOhx8ILTQJWhu9lmkg4OG68z-sze_RbX42i60eKpLCbhs0ty3PZVeVcyBvdZ_G5H6L5OCPBK8dVJT9BfsScP3SCGF7cy5GXjAo/s1600/pascha_z_pasta_waniliowa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEVs-vmHRaQzmtjFKVyo2wOku-ERpIwbsTE6GA8VrZAqOhx8ILTQJWhu9lmkg4OG68z-sze_RbX42i60eKpLCbhs0ty3PZVeVcyBvdZ_G5H6L5OCPBK8dVJT9BfsScP3SCGF7cy5GXjAo/s1600/pascha_z_pasta_waniliowa.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Moja Siostra dzielnie pomagała mi odmierzać składniki, rozłupywać orzechy, Luby mielił twaróg, pełna współpraca.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhviEalf8IxH2eaIhsaKsc4s_9ClcujVNgJeB9wM9nn2qruDjcZAQ67G906zcpjiHzdbadYDDNddqSdbTqSXoMYuiaMXnFcABGBL5YQvccF-EG0JnvZMKMd0-e2fuPfIaIGPVQfrjC3gpc/s1600/IMG_5677pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhviEalf8IxH2eaIhsaKsc4s_9ClcujVNgJeB9wM9nn2qruDjcZAQ67G906zcpjiHzdbadYDDNddqSdbTqSXoMYuiaMXnFcABGBL5YQvccF-EG0JnvZMKMd0-e2fuPfIaIGPVQfrjC3gpc/s1600/IMG_5677pascha_z_pasta_waniliowa.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Efekt? Mniamuśny sernik na zimno, tak bym podsumowała paschę. Uwielbiam. </div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><b>Pascha z pastą waniliową</b></i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>700 g tłustego twarogu (ok. 3/ 4 kg)</i> </div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 ml śmietanki 36%</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka pasty waniliowej lub 1 laska wanilii</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>skórka z 1/ 2 pomarańczy, drobno pokrojona</i></div><div style="text-align: center;"><i>50 g suszonej żurawiny</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g rodzynek</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>40 g płatków migdałowych</i></div><div style="text-align: center;"><i>50 g orzechów włoskich, pokrojonych/ połamanych w średnie kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i>50 g pistacji, przekrojonych wzdłuż</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>6 żółtek</i></div><div style="text-align: center;"><i>250 g cukru pudru</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g masła (1/ 2 kostki)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>kandyzowana skórka z pomarańczy do dekoracji</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>dwa duże kawałki gazy z apteki (zwykłe, nie wyjałowione)</i></div><div style="text-align: center;"><i>duże sitko i garnek/ miska o zbliżonej średnicy</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Twaróg miksujemy na gładką masę i odstawiamy na czas dalszych przygotowań.</i></div><div style="text-align: justify;"><i> Śmietankę podgrzewamy z pastą waniliową aż do zagotowania. Dodajemy skórkę z pomarańczy, żurawinę oraz rodzynki i ponownie podgrzewamy. </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Migdały, orzechy włoskie i pistacje krótko prażymy na patelni.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Ubijamy żółtka z cukrem pudrem, następnie dodajemy miękkie masło, miksujemy aż do połączenia wszystkich składników. Łączymy zmiksowaną masę z twarogiem, uprażonymi bakaliami i śmietanką z owocami, mieszamy dokładnie łyżką.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Sitko wykładamy kwadratem z gazy i zawieszamy na garnku. Tak przygotowaną formę wypełniamy masą i zawiązujemy końce gazy gumką. Od góry obciążamy dodatkowo talerzykiem z jakimś ciężarem i umieszczamy w lodówce na minimum 48 godzin.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Po wyjęciu z lodówki wykładamy paschę płaską częścią na naczynie i dekorujemy kandyzowaną skórką pomarańczową.</i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-6858740760863279382011-04-20T20:33:00.001+02:002011-05-01T23:11:03.322+02:00Cytrynowy kefirowiec i Wielkanoc<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitKf1iBIPjR0TuqEa4EZrWikts3LhMhkS3LfL84AwuCip9ll7sD9WtWY4mRTwubZ3rAQqjnXfYPA4tj883A3m_L46UopKduIJSkcPTZy1sOJTmlrrF2FQOl1_gf_wAsOEOVhNGaXV-fl8/s1600/IMG_5519-cytrynowy_kefirowiec.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitKf1iBIPjR0TuqEa4EZrWikts3LhMhkS3LfL84AwuCip9ll7sD9WtWY4mRTwubZ3rAQqjnXfYPA4tj883A3m_L46UopKduIJSkcPTZy1sOJTmlrrF2FQOl1_gf_wAsOEOVhNGaXV-fl8/s1600/IMG_5519-cytrynowy_kefirowiec.JPG" /></a></div><br />
<br />
Święta tuż tuż, menu wielkanocne właściwie już gotowe, jutro obie rodzicielki przyjeżdżają: będzie głośno się działo. Podczas świąt lubię mieć dom pełen ludzi. Wszyscy się krzątają, w sobotę jednogłośnie wyganiamy moją mamę ze święconką i dekorujemy stół. A potem jemy, podjadamy, zastanawiamy się, dokąd idziemy na spacer, w efekcie nigdzie nie idziemy (przecież pada deszcz). Zawsze w poniedziałek po cichu mam nadzieję, że nikt nie pamięta o laniu się wodą. I tak mijają święta.<br />
<br />
Ale zanim nastanie świąteczne obżarstwo, czymś obie mamy trzeba ugościć. W dodatku na słodko i szybko, bo wolne i czas na kucharzenie będę miała dopiero od piątku.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm3I7wYjKL2JYO-I3ASnt0MrSnHXutyckdhZQqAC4Z9r-pxDqW3pVScPmTqxzhQ5F-UAg-JyuKgUD2GLgDKHObpreVowQFKwp8DHood3k-zq2RNMYg2wCcqBPH6G6UKFTBicPl99mZupw/s1600/IMG_5528-cytrynowy_kefirowiec.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm3I7wYjKL2JYO-I3ASnt0MrSnHXutyckdhZQqAC4Z9r-pxDqW3pVScPmTqxzhQ5F-UAg-JyuKgUD2GLgDKHObpreVowQFKwp8DHood3k-zq2RNMYg2wCcqBPH6G6UKFTBicPl99mZupw/s1600/IMG_5528-cytrynowy_kefirowiec.JPG" /></a></div><br />
<br />
Wypróbowałam dzisiaj ekspresowy przepis na ciacho i jako szybki wypiek doskonale się sprawdzi. Co więcej, ze spokojem zostawię recepturę w rękach Lubego, niech i on trochę pokucharzy ;). Przecież nie można zepsuć kefirowca.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_mjnKZjWNNkoAt9SJjakMtXeoyDXbAuhKtgbp2ehVJ5jq07SwGuYooCLUf8NJff1FS90tCQqrUIBJTyGt0RvHSO-Ot6Hfp_PTVlDqkAM42NrY_9wCDSuNt_90xwBjeXg4ISZ1fuAdBGI/s1600/IMG_5523-cytrynowy_kefirowiec.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_mjnKZjWNNkoAt9SJjakMtXeoyDXbAuhKtgbp2ehVJ5jq07SwGuYooCLUf8NJff1FS90tCQqrUIBJTyGt0RvHSO-Ot6Hfp_PTVlDqkAM42NrY_9wCDSuNt_90xwBjeXg4ISZ1fuAdBGI/s1600/IMG_5523-cytrynowy_kefirowiec.JPG" /></a></div><br />
<br />
Ciasto jest wilgotnawe i mięciutkie, najlepiej smakuje posypane cukrem pudrem. W oryginale zamiast kefiru jest mleko i nie ma cytryny- jest wanilia.</div><div style="text-align: justify;"><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyYMDNbcOq6kFPM6CdiZnYYvn0GK2mKZukz28lBidRQQsNfbgfROxumppW27pDG3yFK1CkrkyccT7QXfl881ed36YGl1pyAtZS_am1CNOA2oeBfVloXfdg-Oec8Lm3AubPwK2B4KO3_AI/s1600/cytrynowy_kefirowiec.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyYMDNbcOq6kFPM6CdiZnYYvn0GK2mKZukz28lBidRQQsNfbgfROxumppW27pDG3yFK1CkrkyccT7QXfl881ed36YGl1pyAtZS_am1CNOA2oeBfVloXfdg-Oec8Lm3AubPwK2B4KO3_AI/s1600/cytrynowy_kefirowiec.jpg" /></a></div></div><br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Cytrynowy kefirowiec</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 jaja</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g masła (1/ 2 kostki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>275 g cukru trzcinowego (1 i 1/ 4 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka gruboziarnistej soli morskiej</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 ml kefiru</i></div><div style="text-align: center;"><i>sok i otarta skórka z 1 cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka proszku do pieczenia</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 łyżeczki sody oczyszczonej</i></div><div style="text-align: center;"><i>225 g mąki pszennej typ 650 (1 i 1/ 4 szklanki)</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Jaja miksujemy z cukrem, solą i masłem. Do gładkiej masy dodajemy kefir, sok i skórkę z cytryny, proszek do pieczenia i sodę oraz mąkę. Całość dokładnie miksujemy. Ciasto przekładamy do formy wyłożonej pergaminem i pieczemy w 180 stopniach celsjusza przez 60- 70 minut.</i></div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZAt86BZfR9Bq_scupmUg56jbPDuKhwFrMMm8StLfbh5GgLRBBXhRiVDgevlGtpDP7dPX75SMR8YLxZnnAItQ53mxNPkkwiJfhEd90gGKqBMsmexI6RdHnB8qb7F7j9j29w07bjpIE8Ls/s1600/IMG_5557-wielkanoc.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZAt86BZfR9Bq_scupmUg56jbPDuKhwFrMMm8StLfbh5GgLRBBXhRiVDgevlGtpDP7dPX75SMR8YLxZnnAItQ53mxNPkkwiJfhEd90gGKqBMsmexI6RdHnB8qb7F7j9j29w07bjpIE8Ls/s1600/IMG_5557-wielkanoc.JPG" /></a></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">Co z wielkanocnymi potrawami? Zostaną przygotowane na święta, w związku z tym nie będę umieszczała ich teraz, ponieważ na Wielkanoc gotuję tylko raz. W ręce wpadła mi kwietniowa Kuchnia, jest w niej kilka przepisów, które mi się spodobały. No i w Lawendowym Domie wyszukałam przepis na paschę, to będzie moja pierwsza pascha w życiu.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Święta są doskonałą okazją do wypróbowania nowych przepisów, niby gotujemy co roku to samo (pasztet, żurek, galareta, sernik), ale jednak za każdym razem inaczej. Przynajmniej ja. Zamiast tradycyjnego sernika pojawi się w tym roku właśnie pascha (obiecuję sobie nie ulec żadnej z mam w tej kwestii). I krupnioki. I risotto.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Znowu trochę mnie przybędzie tu i ówdzie. Do Bożego Narodzenia zrzucę ;).</div><div style="text-align: justify;">Rodzinnych świąt życzę!</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJFaeMQO5jV6SoI9WSyENwyunzNGWTWPf4j7S-Qf0ErhLwqBLa2uD9C2vNJ2E7CGuV56dCiveKa-2AdvBRRc2o6IYSgKtOe6oD55iskAzJxwenqmo9l5Ysu9THd0Dp2uPfBui0RymhDOI/s1600/IMG_5592-wielkanoc.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJFaeMQO5jV6SoI9WSyENwyunzNGWTWPf4j7S-Qf0ErhLwqBLa2uD9C2vNJ2E7CGuV56dCiveKa-2AdvBRRc2o6IYSgKtOe6oD55iskAzJxwenqmo9l5Ysu9THd0Dp2uPfBui0RymhDOI/s1600/IMG_5592-wielkanoc.JPG" /></a></div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">Risotto wielkanocne</div><div style="text-align: center;">Galareta z tuńczykiem i migdałami</div><div style="text-align: center;">Galareta ogórkowo- koperkowa</div><div style="text-align: center;">Krupnioki w kapuście</div><div style="text-align: center;">Eggnog</div><div style="text-align: center;">Tarta ze słonym karmelem</div><div style="text-align: center;">Pasztet z wątroby nadziewany</div><div style="text-align: center;">Chrzanówka</div><div style="text-align: center;"><a href="http://nadrugimkonculiny.blogspot.com/2011/05/pascha-z-pasta-waniliowa.html">Pascha</a></div><div style="text-align: center;">Keks angielski</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-14439662149954773262011-04-15T10:38:00.000+02:002011-04-15T23:49:09.166+02:00Brownies z białą czekoladą<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixdyHmEHulu-rAVVhjM7VSNeF6RebevfwLAjgpbNMVFoD3qm8vbM_xUFfXW052LBiLGgP8CAIWLAGalxxS2udo7ByHpYiQLEmOvP5IizPGsge8U0_cnI4wc6SL3SpC_PAPb8U8zVCzNn0/s1600/IMG_5346+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixdyHmEHulu-rAVVhjM7VSNeF6RebevfwLAjgpbNMVFoD3qm8vbM_xUFfXW052LBiLGgP8CAIWLAGalxxS2udo7ByHpYiQLEmOvP5IizPGsge8U0_cnI4wc6SL3SpC_PAPb8U8zVCzNn0/s1600/IMG_5346+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Przyznaję się, jestem uzależniona od cukru, czekolady i domowych wypieków. Nie wiem, kiedy to się stało, ale stało się i już. Nie tylko ja popadłam w ten nałóg, Luby, o zgrozo! również. Złożyłam obietnicę, że tylko raz w tygodniu pozwolę sobie na upieczenie jakiegoś ciasta czy przygotowanie deseru. No nie wiem, czy dam radę dotrzymać przyrzeczenia. </div><div style="text-align: justify;">Ale święta się nie liczą! I śniadania na słodko!</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ZWKUcjxjxQ55VkFim9jfO_N2v69tX0aif7qLfFmzvHHpWkp5Cfctr0T0PZHc4-fz_a5YVeQFy1fFRtRhg3tHqtt2XOAFbFA510v2Dd45OZwzy9Rg6z5blszVV6AxqsmfhxP9LlwDC5w/s1600/IMG_5333+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ZWKUcjxjxQ55VkFim9jfO_N2v69tX0aif7qLfFmzvHHpWkp5Cfctr0T0PZHc4-fz_a5YVeQFy1fFRtRhg3tHqtt2XOAFbFA510v2Dd45OZwzy9Rg6z5blszVV6AxqsmfhxP9LlwDC5w/s1600/IMG_5333+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Moje poprzednie <a href="http://nadrugimkonculiny.blogspot.com/2011/02/brownies-z-pomarancza-czekoladowy.html">brownies z pomarańczą</a> nie smakowało mi, było zbyt gorzkie i według mnie za bardzo zbite i za suche (być może 30 minut w piekarniku to za długo dla tamtego przepisu? Może warto przetestować krótszy czas pieczenia, powiedzmy 20- 25 minut?). </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRHKI2YyUqTvt8yjVfZC-EnHf9o5FcL48NHxQTbE1Vt29WTkFbZuvMKVYf4JiudIaYhyHnfmaHfnVsfBwYzHTZP23aNyqGbDkIhkIGtbdfYfrVCEUVECR_u01UxRqtCPwlz2NZofegKjc/s1600/IMG_5321+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRHKI2YyUqTvt8yjVfZC-EnHf9o5FcL48NHxQTbE1Vt29WTkFbZuvMKVYf4JiudIaYhyHnfmaHfnVsfBwYzHTZP23aNyqGbDkIhkIGtbdfYfrVCEUVECR_u01UxRqtCPwlz2NZofegKjc/s1600/IMG_5321+-brownies_z_biala_czekolada.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Początkowo nie miałam zamiaru nigdy więcej wracać do pieczenia brownies, jednak zmieniłam zdanie. Sama koncepcja tego ciasta bardzo mi się podoba, po prostu poprzedni przepis w jakiejś części (przecież wiem, w jakiej, za długi czas pieczenia!) nie był dopracowany. Uzbrojona w dodatkową wiedzę o brownies (ma być wilgotne w środku, a nie dopieczone) nabyłam produkty i zabrałam się do kucharzenia. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Inspiracją był przepis znaleziony na blogu <a href="http://www.joythebaker.com/">Joy</a>. Co ci Amerykanie mają takiego w głowach, że namiętnie barwią i kolorują wypieki, które potem wyglądają jak plastikowe (ble)? Rozumiem sens stwierdzenia, że jemy oczami, ale żeby plastik? </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Muszę powiedzieć, że przygotowanie przepisu, który w oryginale zamiast gramów i mililitrów starszy "cup'ami", nie jest zadaniem bajecznie prostym. Nic to, podwinęłam rękawy, uruchomiłam wyobraźnię i oto jest ludzki przepis. </div><br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjtXxKf2yVjleodVOlAYWQ6AKuf_pNMgZgjy5JadNKmE4HMkkevuMhFXSV4eObKETxkzcpMrMcIpySc5F06c7QNdRI-XdacZ3IcL9cmJnbEvZlAHUMi5oifSm8ClR-vpg41mgdHNahm0k/s1600/brownies_z_biala_czekolada.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjtXxKf2yVjleodVOlAYWQ6AKuf_pNMgZgjy5JadNKmE4HMkkevuMhFXSV4eObKETxkzcpMrMcIpySc5F06c7QNdRI-XdacZ3IcL9cmJnbEvZlAHUMi5oifSm8ClR-vpg41mgdHNahm0k/s1600/brownies_z_biala_czekolada.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Efekt mnie zaskoczył. Odtąd brownies jest moim ulubionym ciastem. I jak tu się nie uzależnić od czekolady?! </div><div style="text-align: justify;">Po prostu ten wypiek spełnił wszystkie moje oczekiwania wobec brownies jako ciasta. Odpowiednio słodkie, odpowiednio czekoladowe, odpowiednio wilgotne, nic tylko się nim zajadać. Dzięki grubej soli morskiej brownies miejscami jest lekko słonawe, co daje miły kontrast całej słodkości ciasta.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Jak to się dzieje, że po domowych słodkościach już drugiego dnia pozostaje tylko wspomnienie? </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><b><i>Brownies z białą czekoladą</i></b></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i>masa czekoladowa:</i></div><div style="text-align: center;"><i>70 g kakao (1/ 2 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>150 g masła (3/ 4 kostki)</i></div><div style="text-align: center;"><i> 12 łyżek zaparzonej, bardzo mocnej kawy (płynu, nie fusów ;)) </i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g połamanej gorzkiej czekolady min. 60 % kakao (1 tabliczka)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>masa jajeczna:</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 jaja</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 szklanka cukru trzcinowego</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka soli morskiej</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>230 g mąki pszennej pełnoziarnistej (1 i 1/ 3 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 g pokrojonej w kawałeczki białej czekolady (1 tabliczka 200 g lub dwie tabliczki 100 g)</i></div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"> <i>Składniki na masę czekoladową łączymy ze sobą w kąpieli wodnej (tzn. umieszczamy w rondelku a rondelek zanurzamy w większym garnku, wypełnionym wodą i tak przygotowaną konstrukcję stawiamy na płycie/ ogniu). Podgrzewamy i mieszamy aż do rozpuszczenia się masła i czekolady i powstania jednolitej, prawie czarnej masy.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Jaja miksujemy z cukrem i solą, następnie dodajemy lekko schłodzoną masę czekoladową i miksujemy całość. Dosypujemy mąkę z proszkiem do pieczenia i ponownie miksujemy. Na koniec wsypujemy pokruszoną białą czekoladę i mieszamy łyżką. Gotową masę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni celsjusza na 30 minut. </i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-73838522267834879952011-04-14T15:17:00.000+02:002011-04-14T15:27:14.405+02:00Śniadaniowe bułeczki z niczego<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6CH9ZikJhfZlaWr6-LIIrKVOj-2hyphenhyphenvnkOfvi8rDjdYDv-EVusH5m6sxhgHMuCa3MXh7lgH00fAD8bLMt7su2cMz0S2kYzdMxkomilW9h2nnH5WROGpHVZuXCr_I-Th3lGTdkC1eXx2BU/s1600/IMG_5169+-sniadaniowe_buleczki_z_niczego.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6CH9ZikJhfZlaWr6-LIIrKVOj-2hyphenhyphenvnkOfvi8rDjdYDv-EVusH5m6sxhgHMuCa3MXh7lgH00fAD8bLMt7su2cMz0S2kYzdMxkomilW9h2nnH5WROGpHVZuXCr_I-Th3lGTdkC1eXx2BU/s1600/IMG_5169+-sniadaniowe_buleczki_z_niczego.JPG" /></a></div><br />
<br />
Kilka dni temu wstałam rano, a tu w lodówce pusto- tylko rosół, makaron do niego, resztka masła- dobrze, że mleko do kawy było. Zakupy dopiero miały się robić po południu rękami Lubego, a tu by się coś przydało przekąsić. Od poprzedniego dnia miałam smak na domowe bułeczki, tylko czasu nie było ani na zakupy, ani na wypieki. Wyszukałam więc prosty przepis na bułeczki (oryginał <a href="http://piekarniatatter.blogspot.com/2009/10/crusty-hard-rolls.html">tutaj</a>), zagniotłam ciasto i gotowe.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div></div><div style="text-align: justify;">Przepis oryginalny troszkę zmodyfikowałam: skróciłam czas wyrastania ciasta i ułożyłam bułeczki w formie do ciasta jedna przy drugiej, tak żeby po upieczeniu można było każdą z osobna odrywać od całości.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRDjwSEAFqFIKjbcpFvLWJTf3XGrMnDV9rtdtlxm6Z-5-gPzh8CVQMRPI1Wkiip5a_000IwoGwdJygQX7301vaErWqcAaD2idAJF9mkNn1xkPlRdjcCp-mk_OPa2jmweswsNwLfFjj56Q/s1600/IMG_5146+-sniadaniowe_buleczki_z_niczego.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRDjwSEAFqFIKjbcpFvLWJTf3XGrMnDV9rtdtlxm6Z-5-gPzh8CVQMRPI1Wkiip5a_000IwoGwdJygQX7301vaErWqcAaD2idAJF9mkNn1xkPlRdjcCp-mk_OPa2jmweswsNwLfFjj56Q/s1600/IMG_5146+-sniadaniowe_buleczki_z_niczego.JPG" /></a></div></div><div style="text-align: justify;"><br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;">Po dodaniu do ciasta większej ilości cukru i na przykład cynamonu otrzymamy idealne słodkie bułeczki do porannej kawy. </div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><b>Śniadaniowe bułeczki z niczego</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b><br />
</b></i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i>zaczyn:</i></div><div style="text-align: center;"><i>260 g białej mąki pszennej (u mnie tortowa) (1 i 1/ 2 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>500 g letniej wody (2 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>15 g suchych drożdży (2 i 3/ 4 łyżeczki)</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru białego</i></div></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru trzcinowego </i></div></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>ciasto właściwe:</i><br />
<i>cały zaczyn<br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>520 g białej mąki pszennej (np. tortowej) (3 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>2- 3 łyżki wiórek kokosowych</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>mąka pszenna do podsypania ciasta</i></div><div style="text-align: center;"><i>oliwa z oliwek do wysmarowania formy i bułeczek</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Składniki na zaczyn mieszamy w misce i odkładamy na 15 minut w ciepłe miejsce. Po zadanym czasie dosypujemy pozostałą część mąki oraz wiórki kokosowe do zaczynu i zagniatamy ciasto w misce przez 20- 25 minut. Początkowo będzie przylepiać się do wszystkiego, w miarę wyrabiania prawie przestanie się lepić. Pod koniec zagniatania podsypujemy ciasto odrobiną mąki, obtaczamy je w niej i odstawiamy w misce do wyrośnięcia na 1 godzinę. Po tym czasie dzielimy ciasto na około 16 części (jeśli się uda), z każdej formujemy kulkę naoliwionymi dłońmi i układamy jedna obok drugiej w rzędach w formie do pieczenia ciasta (wcześniej wysmarowanej oliwą). Dzięki oliwie na powierzchni ciasta bułeczki nie "zlepią" się całkowicie ze sobą. Formę z ciasno ułożonymi obok siebie bułeczkami wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni celsjusza i pieczemy przez 25- 30 minut. </i><br />
<br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-21599606507256873172011-04-11T11:23:00.000+02:002011-04-11T11:24:16.652+02:00Penne z balsamiczną cebulą<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGrhLhNvU81iT33W_L07-WAsmp-nAxvxjjDd4qxD2yCfQzFUWoSktQSEs1RZnRjIwVin8vhyphenhyphennBlhKOhZb9ePRM7S8bBmuw694iA3KybLA3XaVF2RMRzP8w746AjoMPFF-Zw_-MVQjv-58/s1600/IMG_5144+-penne_z_balsamiczna_cebula.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGrhLhNvU81iT33W_L07-WAsmp-nAxvxjjDd4qxD2yCfQzFUWoSktQSEs1RZnRjIwVin8vhyphenhyphennBlhKOhZb9ePRM7S8bBmuw694iA3KybLA3XaVF2RMRzP8w746AjoMPFF-Zw_-MVQjv-58/s1600/IMG_5144+-penne_z_balsamiczna_cebula.JPG" /></a></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Nie ma chyba Polaka, który nie jadł przynajmniej raz w życiu makaronu z sosem bolognese (mniejsza o to, czy sos przygotowany został z paczki, czy od podstaw własnoręcznie). Jeszcze za czasów liceum namiętnie przyrządzałam owo cudo kulinarne (wtedy sos z paczki, oczywiście). Po jakimś czasie sos z paczki był tylko dodatkiem wzmacniającym smak, a nie podstawą i w końcu przestałam w ogóle jakichkolwiek paczkowanych sosów do makaronów używać. W międzyczasie odkryliśmy z Lubym inne rodzaje makaronów, niż spaghetti. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div><div style="text-align: justify;">Na jednym z ulubionych blogów wpadł mi w oko pewien szczegół w recepturze na sos do makaronu: cebula podsmażana z octem balsamicznym i cukrem. Uwielbiam zapach smażonej cebuli. I boczku, bo właśnie boczek jest drugim dodatkiem w sosie do mojego penne. Idealne połączenie. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtk_xPZOV1pl7NM75THVz5QSHOtC0_PnVLiliKgtYWEdZABc0cLCLKCahA6n7VeU1q1zO0p_hQXXsDB7f5nlW86-0ka6zqG1pumH_PQvJI9LVXiakkFfJCHBxKzJ16ICXt6r44C_5uSks/s1600/Bez+nazwy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtk_xPZOV1pl7NM75THVz5QSHOtC0_PnVLiliKgtYWEdZABc0cLCLKCahA6n7VeU1q1zO0p_hQXXsDB7f5nlW86-0ka6zqG1pumH_PQvJI9LVXiakkFfJCHBxKzJ16ICXt6r44C_5uSks/s1600/Bez+nazwy.jpg" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">A, i soli nie potrzeba ani trochę, ponieważ sam boczek jest słony. No, chyba że do ugotowania penne.</div></div><div><br />
</div><div><br />
</div><div><br />
</div><div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Penne z balsamiczną cebulą</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>5- 6 dużych cebul, pokrojonych w 8 łódeczek każda</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki octu balsamicznego</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru trzcinowego (może być zwykły biały)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka tymianku</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 papryczki chilli, drobno pokrojonej </i></div><div style="text-align: center;"><i>kapka oliwy do smażenia</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>300- 400 g boczku wędzonego parzonego, pokrojonego w słupki</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div><div style="text-align: center;"><i>500 g ugotowanego makaronu penne (cała paczka)</i></div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Cebulę podsmażamy na oliwie z octem, cukrem, tymiankiem i chilli, dodajemy boczek i smażymy do czasu, aż boczek trochę się zrumieni. Całą zawartość patelni przekładamy do garnka z odcedzonym makaronem, mieszamy i podajemy od razu. </i></div></div><div><br />
</div><div><br />
</div><div><br />
</div><div><br />
</div><div><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-70487114138333601222011-04-01T11:13:00.000+02:002011-04-01T11:15:30.653+02:00Żurawinowe crunchy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp6gnXLZie4hZuo4Fjg-FA7Ay9rrzjJVdomFOIdMdGFqhQG8rXYz7D6Oo36ghqWdfQdGc1grt80ExuXXYrc1rURySYVtoR9WISVUKnDFDx5B7Iz4bV4jSCg_OaSu8qzepzGQm90ijADPI/s1600/IMG_5007+-+crunchy_z_zurawina.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp6gnXLZie4hZuo4Fjg-FA7Ay9rrzjJVdomFOIdMdGFqhQG8rXYz7D6Oo36ghqWdfQdGc1grt80ExuXXYrc1rURySYVtoR9WISVUKnDFDx5B7Iz4bV4jSCg_OaSu8qzepzGQm90ijADPI/s1600/IMG_5007+-+crunchy_z_zurawina.JPG" /></a></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">W końcu znalazłam chwilę wolnego czasu dla siebie, więc mogę popracować nad blogiem. Przepis w oryginale zwie się "krajanka", jednak do mnie bardziej przemawia nazwa "crunchy". Albo batonik muesli. Jedno wielkie zamieszanie z tymi nazwami.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">W każdym bądź razie, żurawinowe crunchy po całkowitym wystygnięciu w środku jest miękkawe, z zewnątrz jakby lepkie. I takie pozostaje przez 3 dni (po tym czasie po prostu zostało pożarte, więc nie wiem, jak długo może pozostać w stanie świeżym).</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBEneJZxY7YfcdWR-AftfDTkt2eF52iZtcLLFHUP3zgE0C9Acil0A11F2tCzdpYhc_n0_hDouM6f_JWUf5m5ftt8iy4BnBdrNAU_tQZ-wXLPrNKqOHeReCiTzMF0lFtkcVyLkxo2Jn-g/s1600/zurawinowe_crunchy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWBEneJZxY7YfcdWR-AftfDTkt2eF52iZtcLLFHUP3zgE0C9Acil0A11F2tCzdpYhc_n0_hDouM6f_JWUf5m5ftt8iy4BnBdrNAU_tQZ-wXLPrNKqOHeReCiTzMF0lFtkcVyLkxo2Jn-g/s1600/zurawinowe_crunchy.jpg" /></a></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">Oczywiście, dodatki można zmieniać według upodobań smakowych (ja na przykład mak zamieniłam na sezam).</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i><b>Żurawinowe crunchy</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g masła (czyli 1/ 2 kostki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>6 łyżek miodu</i></div><div style="text-align: center;"><i>150 g cukru trzcinowego (czyli 3/ 4 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżka sezamu</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 szklanki drobno pokrojonych orzechów włoskich</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g wiórek kokosowych (czyli około 1 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 g płatków owsianych błyskawicznych (czyli 2 i 1/ 4 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>80 g mąki pszennej pełnoziarnistej (czyli 1/ 2 szklanki)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 łyżeczki soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 łyżeczka proszku do pieczenia</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g suszonej żurawiny (cała paczka)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Masło roztapiamy w garnku razem z miodem i cukrem. Suche składniki mieszamy w misce, po czym dodajemy do ciepłej, słodko- maślanej masy. Mieszamy dokładnie i szybko, nie pozwalamy naszej masie zastygnąć.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Prostokątną formę do ciasta (jak najmniejszą) wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy do niej masę (jeśli nie uda się jej równomiernie rozprowadzić, to nie szkodzi, podczas zapiekania i tak się "przemieści"). </i></div><div style="text-align: justify;"><i>Pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach celsjusza. Po wyjęciu formy z piekarnika czekamy około 15 minut, aż masa lekko się schłodzi, następnie kroimy nasze crunchy na prostokątne kawałki. Jeśli schładzanie będzie trwało zbyt długo, możemy mieć problem z pokrojeniem na części. </i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div>Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-30235527668699733352011-03-25T13:20:00.000+01:002011-03-25T13:20:49.541+01:00Bułeczki z sezamem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQWVGGgTvAUuyn2m50I3tBAy809mkgiSFF5edASbAaoqQxdktaKnDK-uV3z5jwUxGFDEPA7ByubnKkLd7_tXw5fhM5dMEVq2XkSGPVW1SEShPyCAODmeVDzYexog6B6Nh54FCPUQi1dms/s1600/IMG_5068+-buleczki_z_sezamem_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQWVGGgTvAUuyn2m50I3tBAy809mkgiSFF5edASbAaoqQxdktaKnDK-uV3z5jwUxGFDEPA7ByubnKkLd7_tXw5fhM5dMEVq2XkSGPVW1SEShPyCAODmeVDzYexog6B6Nh54FCPUQi1dms/s1600/IMG_5068+-buleczki_z_sezamem_blog.JPG" /></a></div> <br />
<div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Czasami mamy ochotę na jakieś pieczywo. Kiedyś bywało tak, że rano, niechętnie (bo przecież rano), wyskakiwaliśmy do sklepu po bułki. Odkąd pokochałam suche drożdże (przechowuję je, za radą jednej z blogowiczek, zamknięte w słoiczku w lodówce), nie musimy rano zwlekać się z łóżka z wizją wizyty w sklepie. Zazwyczaj mamy w domu wszystkie składniki, niezbędne do drożdżowych wypieków. Wyrabiam ciasto, pijemy kawę, potem drugą, bułeczki się pieką i mamy gotowe późne śniadanie z piekarnika. </div><div align="justify"><br />
</div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPti9Nw8u-wMtIk3aHHbpqVtjqFzIXw1ykA2d6UfveMz5wN70BiT3bE0j4mbuc435ErZPjT3GAUhDAs08gjYlzJLuim9GsPy6G0SegNiBKwPiNi3SOTNty5ezcI0aG-9uOci6bk-fC-1w/s1600/buleczki_z_sezamem_blog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPti9Nw8u-wMtIk3aHHbpqVtjqFzIXw1ykA2d6UfveMz5wN70BiT3bE0j4mbuc435ErZPjT3GAUhDAs08gjYlzJLuim9GsPy6G0SegNiBKwPiNi3SOTNty5ezcI0aG-9uOci6bk-fC-1w/s1600/buleczki_z_sezamem_blog.jpg" /></a></div><br />
<div align="justify"><br />
</div><div align="justify">W oryginalnym przepisie zamiast sezamu jest biały mak. Osobiście mak (jakikolwiek) znoszę jedynie w nadzieniu rogali marcińskich, stąd zamiana na sezam. Po dodaniu większej ilości cukru otrzymamy idealne, słodkie bułeczki. </div><div align="justify">To naprawdę nie jest trudne. </div><div align="justify"><br />
</div><br />
<div align="center">***</div><br />
<br />
<div align="center"><i><b>Bułeczki z sezamem</b></i></div><div align="center"><i><br />
</i></div><div align="center"><i>3/ 4 szklanki mleka</i></div><div align="center"><i>1 łyżka cukru</i></div><div align="center"><i>1 łyżeczka soli</i></div><div align="center"><i>1 łyżeczka suchych drożdży</i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>50 ml oliwy z oliwek</i></div><div align="center"><i>1 jajko</i></div><div align="center"><i>2 łyżeczki sezamu</i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>2 i 1/ 2 szklanki mąki pszennej </i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>1 jajko, rozbełtane z łyżką mleka, do posmarowania bułeczek</i></div><div align="center"><i>sezam do posypania</i><br />
</div><br />
<br />
<div align="justify"><i>Mleko rozrabiamy łyżką z cukrem, solą i suchymi drożdżami, dolewamy oliwę, dosypujemy sezam i wbijamy jajo. Mieszamy miksturę dokładnie i zostawiamy na jakieś 10 minut. </i></div><div align="justify"><i>Następnie dosypujemy mąkę i zagniatamy gładkie, elastyczne ciasto (początkowo będzie się lepiło do dłoni, w trakcie wyrabiania przestanie). Ciasto odstawiamy w misce wysmarowanej oliwą i przykrytej ściereczką na około 45 minut. </i></div><div align="justify"><i>Po wyrośnięciu dzielimy ciasto na 8 części i formujemy w dłoniach kulki. Bułeczki układamy na kratce wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do zimnego piekarnika na 20- 30 minut do ponownego wyrośnięcia. Po tym czasie smarujemy wierzch bułeczek rozbełtanym jajem, posypujemy sezamem i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni celsjusza przez 15 minut. </i><br />
<br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-80000634970196896822011-03-20T11:46:00.001+01:002011-03-20T21:13:15.813+01:00Bananowy keks<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwEPXIuLKOafYJycZ3EvDDNbRu0NQ4pVSzJQvlhWayMY_zL6M7wSfhJYk3PyNyFbN8OVgFs50mKoAuOXUb9RZ6HZxflQnpRLrDS30UMl1sC1y04LKgjrRhF836Bf1xTbzq0DD788u6Wtg/s1600/IMG_5025+-bananowy_keks_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwEPXIuLKOafYJycZ3EvDDNbRu0NQ4pVSzJQvlhWayMY_zL6M7wSfhJYk3PyNyFbN8OVgFs50mKoAuOXUb9RZ6HZxflQnpRLrDS30UMl1sC1y04LKgjrRhF836Bf1xTbzq0DD788u6Wtg/s1600/IMG_5025+-bananowy_keks_blog.JPG" /></a></div><br />
<div align="justify">Tak sobie ostatnio pomyślałam, że dobrze by było poznać w końcu Chłopaka mojej Siostry. Opowiadała o Nim trochę, ale jakoś nie było okazji do spotkania (a mieszkamy w tym samym mieście!). Zebrałam się, zadzwoniłam i umówiłam naszą czwórkę na wieczór. Postanowiłam oswoić Chłopaka mojej Siostry jedzeniem. Doskonała okazja do wypróbowania przepisu na keks, pomyślałam sobie. I żurawinowe crunchy, i francuską zupę cebulową. Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Przepisy na dwa ostatnie umieszczę w kolejnych postach.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Słysząc nazwę "keks", wyobrażam sobie ciasto wyciągnięte z podłużnej formy, z widocznymi po przekrojeniu kolorowymi kawałkami czegoś. Przepisów na keksy są miliony, ja zaadaptowałam jeden z ulubionego bloga, dodając banany zamiast dyni. Banany już od dawna przypominały o sobie i w końcu znalazły się w keksie. Przygotowanie ciasta jest banalnie proste, miksujemy, mieszamy i pieczemy. Najcięższy był dla mnie długi czas stygnięcia, dobrze, że miałam dodatkowe zajęcia, bez nich ślęczałabym nad keksem, czekając na pierwszy odkrojony kawałek. </div><div align="justify"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaQWnXazBonWKyglkhuSFpFXuuqbYeBeFEpgkVu4IU4q3Emp8ebv1RbT455XytIAybgk59gkDciXr2_lyKvTRn323Y-pL8HPScZMUP9-jTO4k2r5aao8SUbSFCeJwGdykbIadG2eU7h6c/s1600/IMG_5036+-+bananowy_keks.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaQWnXazBonWKyglkhuSFpFXuuqbYeBeFEpgkVu4IU4q3Emp8ebv1RbT455XytIAybgk59gkDciXr2_lyKvTRn323Y-pL8HPScZMUP9-jTO4k2r5aao8SUbSFCeJwGdykbIadG2eU7h6c/s1600/IMG_5036+-+bananowy_keks.JPG" /></a></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Ciasto jest ciężkie i bardzo wilgotne, a w każdym jego kęsie czuć bananowy posmak. Godzina pieczenia to nie przesada, po 50ciu minutach patyczek wrażony w keks po wyjęciu z niego był jeszcze oblepiony ciastem.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">P.s. Mam wagę z wiatrakami! Dzięki, Siostra! </div><div align="justify"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihTY2o71L88-0JDA93dHv784w2t5AClUKKg5Y6EmHDLe1_HeExqenzPfzPxFi2Qi8mUoysx21GEMXat_xYx5JqvkSgDXm_EsIa0jpP4V0JzQRCq5vDzH4g4quRn_Og9FYtYGXlVXvLgLo/s1600/IMG_5049+-+waga_z_wiatrakami.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihTY2o71L88-0JDA93dHv784w2t5AClUKKg5Y6EmHDLe1_HeExqenzPfzPxFi2Qi8mUoysx21GEMXat_xYx5JqvkSgDXm_EsIa0jpP4V0JzQRCq5vDzH4g4quRn_Og9FYtYGXlVXvLgLo/s1600/IMG_5049+-+waga_z_wiatrakami.JPG" /></a></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="center"><i>***</i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i><b>Bananowy keks</b></i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>100 g masła, pokrojonego w kawałki</i></div><div align="center"><i>1 łyżka miodu</i></div><div align="center"><i>100 g cukru</i></div><div align="center"><i>1 jajko</i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>4 dojrzałe banany, pokrojone w kawałki </i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>180 g maki pszennej pełnoziarnistej</i></div><div align="center"><i>1 łyżeczka proszku do pieczenia</i></div><div align="center"><i>1/ 2 łyżeczki sody</i></div><div align="center"><i>100 g białej czekolady, pokrojonej w kawałki (1 tabliczka)</i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><i>masło i kasza manna do natłuszczenia i wysypania małej keksówki </i></div><div align="center"><br />
</div><div align="center"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><i>Masło ucieramy mikserem z miodem, cukrem i jajkiem, następnie dodajemy pokrojone banany i dokładnie miksujemy z masą. Suche składniki łączymy ze sobą w oddzielnej misce i dosypujemy do bananowej masy, mieszając dokładnie aż do połączenia się wszystkich składników. Wylewamy ciasto do wcześniej przygotowanej formy i pieczemy przez 1 godzinę w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni celsjusza. Przed krojeniem keks musi wystygnąć. </i></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><i> </i></div>Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-20368706366254014352011-03-15T14:33:00.000+01:002011-03-15T14:33:52.739+01:00Kakaowe placuszki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMqpIJzq7aGBNt72CaA6ztG-A1pL7a0O434DtOL0NTwEO5VyY-SKELz3i6-reg17uAffpjVxs6PtC2g-dii-1arvHBBvgRGGUwfA3x8k26SkeLeRQgFNlJCe5t1LkKfjILRjD0Z9lAAfU/s1600/IMG_4983+-kakaowe_placuszki_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMqpIJzq7aGBNt72CaA6ztG-A1pL7a0O434DtOL0NTwEO5VyY-SKELz3i6-reg17uAffpjVxs6PtC2g-dii-1arvHBBvgRGGUwfA3x8k26SkeLeRQgFNlJCe5t1LkKfjILRjD0Z9lAAfU/s1600/IMG_4983+-kakaowe_placuszki_blog.JPG" /></a></div><br />
<br />
<div align="justify">Takie mam wrażenie, że chyba wiosna się zbliża. Storczyki na parapecie zakwitły. I grudnik. Na wiosnę zakwitł po raz drugi. To może ciągle zimę czuje?</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Mam problem. Z nazewnictwem. Niby co to są racuchy, a co bliny? Co dom, inaczej się je przygotowuje i przez to inaczej nazywa. Z drożdżami albo z proszkiem do pieczenia. Może kiedyś ten problem z nazwami rozwikłam.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Krakowskim targiem, pogodziłam racuchy z blinami i na śniadanie, zanim Luby zwlókł się z łóżka, upiekłam placuszki z dodatkiem kakao. Wykorzystałam te składniki, które akurat miałam w domu, nie chciało mi się iść do sklepu. I z powodu lenistwa brakowało nam mleka do kawy, pierwsza kawa rano bez mleka jest jakaś taka niepełna.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" style="text-align: justify;">Nabyłam ostatnio miarkę z podziałką mililitrową z jednej strony, i z podziałką gramową z drugiej. Testuję i jak na razie jestem zadowolona. Do tej pory suche i płynne składniki odmierzałam szklankami, teraz korzystam z omiarkowanego plastikowego kubełka.</div><div align="justify" style="text-align: justify;"><br />
</div><div align="justify" style="text-align: justify;">Ciasto na placuszki przed dodaniem białek jest dosyć zwarte, po wymieszaniu z białkami przyjmuje sufletowatą konsystencję.</div><div align="justify" style="text-align: justify;">Placuszki z podaną ilością cukru nie są specjalnie słodkie, można je podawać z dżemem, powidłami (np. śliwkowymi własnej roboty) lub po prostu posypane cukrem pudrem.</div><div align="justify"><br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Kakaowe placuszki</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>4 jajka, z oddzielonymi żółtkami i białkami</i></div><div style="text-align: center;"><i>380- 400 g jogurtu naturalnego (po prostu cały duży jogurt)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1- 2 łyżki cukru trzcinowego muscovado</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>200 g mąki pszennej pełnoziarnistej</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżeczki kakao</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>kapka oliwy lub oleju do smażenia</i></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Białka ubijamy na sztywno, odstawiamy i w osobnej misce miksujemy żółtka, cukier muscovado i jogurt. Dosypujemy do zmiksowanej masy suche składniki i dokładnie mieszamy łyżką. Na koniec dodajemy ubite białka i delikatnie mieszamy całość. Rozgrzewamy patelnię z tłuszczem i smażymy z obu stron niewielkie placuszki. </i><br />
<br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-68253895425208663452011-03-09T14:23:00.000+01:002011-03-11T18:24:58.683+01:00Łososiowe brzuszki i zielone śledzie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSrwDN8Scq90UjjwmOFXkvBzfKh4O_6ROnH0PqF-QsuV-tZ0g_yxy5Ou5fuv2VlLYE_ugoUT0XBo12TWafLyJ_3HhtW20bU9XoYdPjUqfOZackIVN4GX44JDthej6AdlJh4eDkOdjZSR8/s1600/losos_i_zielony_sledz.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSrwDN8Scq90UjjwmOFXkvBzfKh4O_6ROnH0PqF-QsuV-tZ0g_yxy5Ou5fuv2VlLYE_ugoUT0XBo12TWafLyJ_3HhtW20bU9XoYdPjUqfOZackIVN4GX44JDthej6AdlJh4eDkOdjZSR8/s1600/losos_i_zielony_sledz.JPG" /></a></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">Przyznaję się. Jestem rybofilem. Mogę jeść ryby praktycznie non stop. Najlepiej smażone, chociaż wędzonymi też nie pogardzę. Pasty rybne, sałatki rybne, zupy rybne, makaron z rybą, ryby z patelni i z piekarnika. </div><div style="text-align: justify;">Niby mamy dostęp do morza, ale nie jesteśmy, nie wiedzieć czemu, rybnym krajem. Owszem, można kupić ryby w ich normalnej postaci, a nie jako mrożone filety, ale zawsze jest ta świadomość, że nie zostały przed chwilą wyciągnięte z morza i zrzucone z kutra na ląd. Marzą mi się rybne targi, na których skoro świt można wybierać wśród milionów gatunków złowionych ryb i innych morskich żyjątek (innych niż ssaki). Podobno nad naszym morzem ma powstać taki rybny targ. Trzymam kciuki.</div><div style="text-align: justify;">Marzenia marzeniami, a ja muszę zadowolić się tymi kilkoma gatunkami "świeżych" tusz rybnych, które są dostępne w sklepach. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Ostatnio upolowaliśmy z Lubym zielone śledzie, a żeby nie czuły się samotnie, zakupiliśmy również wędzone brzuszki z łososia. Z brzuszków powstała sałatka, śledzie znalazły się na patelni. Nie podaję proporcji składników do sałatki, ponieważ każdy z nas wie najlepiej, ile czego lubi najbardziej. Do sałatki nie potrzeba dodawać żadnych przypraw, z wyjątkiem soku z cytryny. </div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><i><b>Łososiowe brzuszki na sałacie</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>wędzone, łososiowe brzuszki</i></div><div style="text-align: center;"><i>pokrojona sałata lodowa</i></div><div style="text-align: center;"><i>pomidory, pokrojone na małe części</i></div><div style="text-align: center;"><i>ogórek, pokrojony w małe kawałki</i></div><div style="text-align: center;"><i>czarne oliwki</i></div><div style="text-align: center;"><i>wyciśnięty sok z cytryny</i></div><i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Oddzielamy mięso łososia od skóry, porcjujemy na małe kawałki. Sałatę, pomidory, ogórek, oliwki i mięso z brzuszków mieszamy ze sobą i skrapiamy sokiem z cytryny. </i></div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div> <br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-4jYRvrkhN50HnriXZfKxza4saV_6MGYBKQTzdZJCXAmZT7IqOf-rYjfcrIrX0Yw-q6XN-HiIpY-J5TiXFfstz_WAI0ckOveNaHu56eeSc1TJAXBvYPfp1bO0i8EaNZ2H6xufAs0AYM/s1600/zielone_sledzie_blog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3-4jYRvrkhN50HnriXZfKxza4saV_6MGYBKQTzdZJCXAmZT7IqOf-rYjfcrIrX0Yw-q6XN-HiIpY-J5TiXFfstz_WAI0ckOveNaHu56eeSc1TJAXBvYPfp1bO0i8EaNZ2H6xufAs0AYM/s1600/zielone_sledzie_blog.jpg" /></a></div><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">Tuszki śledzi wystarczy posolić i obtoczyć w mące, następnie usmażyć z obu stron na mocno rozgrzanej oliwie lub oleju (Luby twierdzi, że lepiej się smaży ryby na zwykłym oleju). Śledzie mają cieniutkie ości, więc po usmażeniu jedyne, co trzeba zrobić, to wyłuskać kręgosłup i zająć się pochłanianiem delikatnego, rybiego mięsa. Akurat kwestia ości jest dla mnie niezwykle istotna, ponieważ mam niesamowitą umiejętność dławienia się ośćmi i nawet na takie śledziowe muszę uważać.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-19704103815360324722011-03-04T11:14:00.000+01:002011-03-04T11:14:10.345+01:00Portugalskie bułeczki<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhac50VQDzS4_GuZeXgsvr_2wuXdKBv1NX2G2XD-irLoKh-bh0UcpjmE1VIWE8Akpxon3UFiYtXMmcZKBa-sp_RGPfPs0uDxFmHzQ_z2LiMuTv3kq4-hPo3GONX9HweltNhRWfrDvZ1B9k/s1600/IMG_4900+-portugalskie_buleczki_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhac50VQDzS4_GuZeXgsvr_2wuXdKBv1NX2G2XD-irLoKh-bh0UcpjmE1VIWE8Akpxon3UFiYtXMmcZKBa-sp_RGPfPs0uDxFmHzQ_z2LiMuTv3kq4-hPo3GONX9HweltNhRWfrDvZ1B9k/s1600/IMG_4900+-portugalskie_buleczki_blog.JPG" /></a></div><br />
<br />
W końcu znalazłam wspólny język z suszonymi drożdżami (do tej pory dogadywałam się tylko z tymi świeżymi) i myślę, że się polubiliśmy. Na tyle, że mają już swoje miejsce w naszej lodówce. A to za sprawą portugalskich wypieków, zaczerpniętych z nowego, <a href="http://lawendowydom.com.pl/home">lawendowego magazynu internetowego</a>.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Ciasto jest proste do przygotowania, nie wymaga długiego, skomplikowanego pichcenia. Pieczemy wszystkie bułeczki od razu albo dzielimy ciasto na pół i tą drugą część wkładamy do lodówki do późniejszego upieczenia. Moje ciasto tym razem zagniotłam wieczorem, po wyrośnięciu zawinęłam w folię i przenocowałam w lodówce. Rano wyciągamy ciasto i odstawiamy na chwilę, po czym ponownie zagniatamy, dzielimy na części, formujemy wałeczki- tak jak w przepisie. Bułeczki urzekają miękkością i smakiem z cytrynową nutką. Zamiast cytryny można dodać pociętych migdałów (zagotować je z mlekiem) i szczyptę szafranu. Albo dorzucić do ciasta garść żurawin. Albo- dodatki można mnożyć i mnożyć. W końcu, ilu kucharzy, tyle smaków i pomysłów.<br />
<br />
Wszystkie drożdżówy z piekarni niech się schowają!</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Portugalskie bułeczki</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i><br />
</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 i 1/ 3 szklanki mleka</i></div><div style="text-align: center;"><i>35 g masła</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 duże żółtka</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 3 szklanki cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 i 1/ 2 szklanki mąki pszennej</i></div><div style="text-align: center;"><i>paczka cukru waniliowego</i></div><div style="text-align: center;"><i>łyżeczka soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 i 1/ 2 łyżeczki drożdży instant</i></div><div style="text-align: center;"><i>otarta skórka z 1/ 2 cytryny lub sok z 1/ 2 cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>mąka do podsypania</i></div><div style="text-align: center;"><i>białko, roztrzepane ze szczyptą soli, do posmarowania bułeczek</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Rozpuszczamy, podgrzewając, masło w mleku. Do letniego mleka dodajemy żółtka i roztrzepujemy je. W misce umieszczamy suche składniki, do których wlewamy mleko z rozpuszczonym masłem i żółtkami. Zagniatamy gładkie i miękkie ciasto, jeśli jest za lepkie, dosypujemy mąkę. </i><i>Zostawiamy ciasto w przykrytej misce do wyrośnięcia na około godzinę.</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Po wyrośnięciu dzielimy ciasto na 16 części i formujemy z nich wałeczki. Układamy je na blasze, wyłożonej papierem do pieczenia i odstawiamy pod przykryciem do ponownego wyrośnięcia na około 45 minut. Po tym czasie nacinamy wierzch bułeczek i smarujemy je roztrzepanym białkiem. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni celsjusza przez 25, maksymalnie 35 minut.</i><br />
<br />
<br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-60037752858854415512011-03-02T17:05:00.000+01:002011-03-02T20:03:07.962+01:00Cytrynowa tarta<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvq0S-tSYcepReAqA2Ws9isQ7V1CkDH-V0jAVCSCtBBVA1cj3P_pGLNwe40cOwOgH3ccf23OXggyNq8lRru5kmRcvWi21szBr62swahPslr0UZ1278eiIuKBC16oeyQvl8VHg-xZgyxhQ/s1600/IMG_4872+-+Kopia_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvq0S-tSYcepReAqA2Ws9isQ7V1CkDH-V0jAVCSCtBBVA1cj3P_pGLNwe40cOwOgH3ccf23OXggyNq8lRru5kmRcvWi21szBr62swahPslr0UZ1278eiIuKBC16oeyQvl8VHg-xZgyxhQ/s1600/IMG_4872+-+Kopia_blog.JPG" /></a></div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Podobno tarta cytrynowa jest bardzo popularna we Francji (muszę zapytać Pańci i paczki, czy na takową się natknęli w Paryżu). Moja będzie nie dość, że cytrynowa to na dodatek z bezą na wierzchu.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Cytryny do tej pory używałam do herbaty, niektórych zup, z braku limonki do kurczaka, jako dodatek do ciast, jednak niczego stricte cytrynowego nie pichciłam jeszcze (kuszą mnie marynowane cytryny). A, nie, robiliśmy limoncello. Na tym jednym razie poprzestaliśmy, ta nalewka (lub likier, jak kto woli) pozostanie specjalnością Pańci.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Kontynuując temat cytrynowej tarty: z francuska, <span class="Apple-style-span" style="color: #99a50c; font-family: "Verdana"; font-size: 13px; line-height: 15px; text-transform: uppercase;">LA TARTE AU CITRON</span>, nawet nie próbuję tego wymówić. W sieci, jak się okazało, krąży mnóstwo przepisów, to ciacho wydaje się być popisowym i hańba tym, którzy jeszcze takowego nie upiekli. Nie ma wyjścia, piekę.</div><div align="justify">No to sobie pożartowałam. Tak to jakoś u nas dziwnie się dzieje, że jeden przepis, który okazał się strzałem w dziesiątkę, pociąga za sobą kolejny tego typu. Więc obecnie mamy dni z tartami. Dzisiejsza będzie trzecią (pierwsza była wiśniowa, muszę nadzienie jeszcze dopracować), o smaku cytryny i z bezą na szczycie.</div><div align="justify">Do pieczenia, start!</div><div align="justify"><br />
</div><div style="text-align: center;">***</div><br />
<div style="text-align: justify;">Z tą tartą jest trochę więcej pracy ze względu na dwie warstwy nadzienia: cytrynowy krem oraz bezowy wierzch. Z cytrynową masą zmiksowałam kisiel, jakoś nie dowierzam mniej lub bardziej płynnym kremom wewnątrz ciast.<br />
Ważne, żeby podczas hartowania masłem jajek, podgrzewania masy jajeczno- cytrynowej oraz wlewania ciepłego syropu do białek nie przestawać miksowania i mieszania.<br />
Ponieważ nie lubię marnować niepotrzebnie składników podczas gotowania, wykorzystałam pozostałe żółtka i białka, dodając je do masy cytrynowej i bezowej. <br />
<br />
Efekt? Kruche, twardawe ciasto. Miękka, cytrynowa masa. Wyczuwalnie słonawe, miękkie bezowe wykończenie. Taka jest cytrynowa tarta. </div> <br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i><b>Cytrynowa tarta</b></i><br />
<b><i><br />
</i></b><br />
<b><i><br />
</i></b></div><div style="text-align: center;"><i>(w sumie 7 jajek, kostka masła, 2/ 3 szklanki cukru i 4 cytryny)</i></div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>kruchy spód:</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru pudru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 kostki masła (czyli 100 g)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 żółtko </i></div><div style="text-align: center;"><i>sok z połowy cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i>szczypta soli</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><span class="Apple-style-span" style="font-style: normal;"></span></i><br />
<i><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><i>okrągła forma do pieczenia ciasta, wysmarowana masłem</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><i>i wysypana kaszą manną</i><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>masa cytrynowa:</i></div><div style="text-align: center;"><i>sok z 3 i 1/ 2 cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i><span class="Apple-style-span" style="font-style: normal;"><i>100 g masła</i></span></i></div><div style="text-align: center;"><i>4 jajka i 2 żółtka</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 3 szklanki cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 opakowanie kisielu cytrynowego </i></div><i> </i><br />
</div></i><br />
<br />
<i>masa bezowa:</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 białka</i></div><div style="text-align: center;"><i>szczypta soli</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 3 szklanki cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>3 łyżki zimnej wody</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div align="justify" style="text-align: justify;"><i>Zagniatamy składniki kruchego spodu tak długo, aż w ręku będziemy mieli plastyczną, ciastowatą masę. Formujemy kulę, owijamy ją folią i wkładamy na minimum 30 minut do lodówki. Podczas schładzania ciasta przygotowujemy okrągłą formę do pieczenia. Po wyjęciu z lodówki wylepiamy ciastem formę i nakłuwamy spód widelcem. Następnie wykładamy na wierzch pergamin, obciążony np. ryżem i pieczemy przez 15 minut w 200 stopniach celsjusza. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę piekarnika do 160 stopni celsjusza, zdejmujemy pergamin i zapiekamy spód przez kolejne 10 minut.</i><i> </i><br />
<i>W trakcie pieczenia kruchego spodu rozpuszczamy masło w soku wyciśniętym z cytryn </i><i> (podgrzewając w garnku) </i><i>oraz, w osobnej misce, miksujemy jajka i żółtka z cukrem i kisielem na gładką masę. Połowę gorącego, rozpuszczonego masła z sokiem cytrynowym wlewamy powoli do miski z jajeczną masą, cały czas miksując. Po zahartowaniu masy jajecznej przelewamy całość do pozostałej w garnku połowy cytrynowego masła i podgrzewamy na małym ogniu, mieszając, do uzyskania budyniowatej, gęstej konsystencji. Zestawiamy garnek z cytrynowo- jajeczną masą z ognia i przykrywamy folią (żeby nie powstał kożuch).</i></div><div align="justify" style="text-align: justify;"><i>W kolejnej misce ubijamy białka ze szczyptą soli. W rondelku, podgrzewając, rozpuszczamy drugą część cukru z wodą, po czym ciepły syrop wlewamy powoli do ubitych białek, nie przestając miksować. </i></div><div align="justify" style="text-align: justify;"><i>Na podpieczony, kruchy spód tarty wylewamy kremową, cytrynowo- jajeczną masę a na niej, równomiernie, rozkładamy białka, ubite ze słodkim syropem.</i></div><div style="text-align: justify;"><div align="justify"><i>Tak przygotowaną tartę pieczemy w 160 stopniach celsjusza przez 30- 35 minut. Po wyjęciu z piekarnika i przestygnięciu wstawiamy ciacho do lodówki na około godzinę.</i></div><div align="justify"><i><br />
</i></div><i><br />
</i><br />
<i><br />
</i></div>Unknownnoreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-57773950765886027412011-03-01T14:43:00.000+01:002011-03-02T09:26:10.511+01:00Melonowa tarta<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuQQfxdInsHJAyHEXYjbhSpxrLPrnnuePsNWUb-oIQU6XA6PMvbRtzRL9He5qd845GPTwbRJrj7uynAkjNhhuJFmMFRikh03Ux-aXNL0Zomd1jcOe88TxKNvMakDPZccHPFXDdZdTs-M/s1600/IMG_4856+-+Kopia+%25282%2529_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTuQQfxdInsHJAyHEXYjbhSpxrLPrnnuePsNWUb-oIQU6XA6PMvbRtzRL9He5qd845GPTwbRJrj7uynAkjNhhuJFmMFRikh03Ux-aXNL0Zomd1jcOe88TxKNvMakDPZccHPFXDdZdTs-M/s1600/IMG_4856+-+Kopia+%25282%2529_blog.JPG" /></a></div><br />
<br />
Moje doświadczenia z tartami są trochę, jakby to określić, zakurzone. Wieki temu udało mi się kilka razy upiec tartę na słodko (z jabłkami bodajże), ale jakoś specjalnie nie zachwyciłam się tym ciastem (spód wychodził mi za gruby, pewnie przygotowywałam za dużo ciasta do za małej na tą ilość formy). Na tych kilku razach się skończyło, temat tarty na bardzo długi czas ucichł.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pewnie nie jestem jedyną osobą, dla której jedzenie, wywodzące się z obcego regionu czy państwa, ma szczególny urok. Dla mnie przykładowo Francja kojarzy się właśnie z tartami, zarówno przyrządzanymi na słodko, jaki i z wytrawnym nadzieniem.<br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;">Jakiś czas temu jedliśmy tarty we Francuskim Łączniku i od tamtej pory to ciacho nie daje mi spokoju. Dzisiaj, żeby już mieć spokój, wypróbowuję tartę z dodatkiem melona. Zamiast sera śmietankowego można dodać śmietankę kremową (30 %), z tym, że dla mnie wtedy nadzienie jest za luźne. Kisiel można zastąpić skrobią ziemniaczaną, ale ja wolę ten dodatkowy posmak cytryny, który do melona moim zdaniem bardzo pasuje. Ponieważ podczas pieczenia ser się dosyć mocno "poci", spód tarty może być lekko wilgotnawy po upieczeniu. Zanim wyciągniemy ciasto z piekarnika, koniecznie musimy sprawdzić, czy środek nadzienia tarty jest już upieczony. Jeśli po 45 minutach nadal będzie płynny, wydłużamy czas pieczenia. </div><div style="text-align: justify;">Jeśli chcemy mieć jeszcze mniej zabawy z tartą, można piec wszystko naraz, bez osobnego podpiekania spodu ciasta. W efekcie otrzymamy trochę wilgotnawy spód, niezbyt kruchy, ale taka tarta też ma swój niepowtarzalny smak. Wszystko zależy od gustu. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Podpinam ten przepis do akcji kulinarnej Warzywa w słodyczach, mówcie, co chcecie ale dla mnie melon jest warzywem.</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Melonowa tarta</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>kruchy spód:</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 szklanka mąki pszennej</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 łyżki cukru pudru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 kostki masła (czyli 100 g)</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 żółtko</i></div><div style="text-align: center;"><i>sok z połowy cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>tortownica, wysmarowana masłem i wysypana kaszą manną</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>serowo- jajeczna masa:</i></div><div style="text-align: center;"><i>5 jajek</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 szklanki cukru</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 paczka kisielu cytrynowego</i></div><div style="text-align: center;"><i>sok z drugiej połówki cytryny</i></div><div style="text-align: center;"><i>250 g sera śmietankowego (takiego na sernik)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 melon, obrany ze skórki, wydrążony i pokrojony w plasterki</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Ze składników na kruchy spód tarty zagniatamy w misce ciasto, takie jak na kruszonkę. W momencie, kiedy ciasto będzie już zwarte i zacznie przyklejać się do miski, formujemy kulę, wkładamy ją do folii i chłodzimy w lodówce min. 30 minut. W tym czasie zajmujemy się melonem oraz miksujemy składniki serowo- jajecznej masy: najpierw cukier, sypki kisiel, sok z cytryny i jaja, na końcu dodajemy ser. Po schłodzeniu ciasta w lodówce dosłownie wylepiamy nim przygotowaną wcześniej tortownicę, dziabiemy ciasto widelcem i przykrywamy od góry papierem do pieczenia; papier obciążamy fasolą lub grochem- ja użyłam ryżu. Spód tarty pieczemy przez 15 minut w 200 stopniach celsjusza. Po tym czasie wyciągamy formę z piekarnika, wylewamy masę na zapieczony spód, na wierzch wykładamy plasterki melona i całość pieczemy 40- 45 minut w temperaturze zmniejszonej do 180 stopni celsjusza (sprawdzamy środek tarty patyczkiem, czy masa już się upiekła) . Przestygniętą tartę wkładamy do lodówki, żeby dodatkowo się schłodziła. </i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div>Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-91968373817114494332011-02-24T13:33:00.001+01:002011-02-24T23:26:28.148+01:00Razowiec z żurawiną<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfNvTJ61ZKQMcwOWniaR7d1AvO9aClmkW-y8pHIR2JWJIhd2OQ-rfI40V-Z2pRnAqzbafJhJxuFTIt8CFgx1C1iVenWmSdEVW-40zJ06oN6PeyUcHiHvzQUQ32BWgvb9HO0HrVcTaCvs/s1600/IMG_4821+-+Kopia+%25283%2529_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDfNvTJ61ZKQMcwOWniaR7d1AvO9aClmkW-y8pHIR2JWJIhd2OQ-rfI40V-Z2pRnAqzbafJhJxuFTIt8CFgx1C1iVenWmSdEVW-40zJ06oN6PeyUcHiHvzQUQ32BWgvb9HO0HrVcTaCvs/s1600/IMG_4821+-+Kopia+%25283%2529_blog.JPG" /></a></div><br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;">Jestem świeżo upieczonym piekarzem i, jak na razie, namiętnie piekę razowce. Oczywiście, z pomocą mojej domowej maszynki do wyrabiania chleba (znaczy się mojego Lubego).</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;">Wieczorem odmierzam składniki do zaczynu, czyli: zakwas, mąkę żytnią i wodę i mieszam wszystko w misce. Miskę, przykrytą ściereczką odstawiam, jak zwykle, do łazienki (bo najcieplej). Zaczyn zazwyczaj stoi dłużej niż 12 godzin, ale jak na razie mu to nie zaszkodziło. Następnego dnia Luby pod czujnym moim okiem wyrabia ciasto i wieczorem pieczemy chleb. Do rana razowiec zdąży przestygnąć i jest w sam raz na śniadanie. Pozostały zaczyn przelewam z powrotem do słoika z zakwasem i wkładam do lodówki. Tym sposobem zakwasu praktycznie mi nie ubywa, a z każdym nowym pieczeniem chleb bardziej wyrasta.</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;">Grzechem wielkim i niewybaczalnym było by nie próbować dodawać różności do chleba. Grzesznicą nie jestem i dodaję. Na razie żurawinę, do razowca. </div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;">Żurawinę w postaci konfitury po raz pierwszy jadłam z pieczonym pasztetem. Doskonała kompozycja smaku. W ogóle żurawina świetnie komponuje się z mięsem. Jak się okazuje, nie tylko z mięsem, dodana do razowca nadaje mu bardziej słodkawy posmak. </div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;">Jak razowiec, to tylko z żurawiną.</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>***</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><b>Razowiec z żurawiną</b></i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><b><br />
</b></i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>zaczyn:</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>1/ 2 szklanki gotowego zakwasu, wyjętego z lodówki (przepis <a href="http://nadrugimkonculiny.blogspot.com/2011/02/zakwas-zytni.html">tutaj</a>)</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>1/ 2 szklanki wody</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>1/ 2 szklanki mąki żytniej</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>12 godzin na odżywienie (zostawiamy mieszankę na noc)</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>właściwe ciasto:</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>3/ 4 szklanki zaczynu</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>3/ 4 szklanki zimnej wody</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>500 g mąki razowej pełnoziarnistej</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>1 łyżeczka soli</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>2 łyżki miodu gryczanego</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>100 g suszonej żurawiny</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i>oliwa i mąka razowa do wysmarowania formy</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: center;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><i>Wszystkie składniki wyrabiamy w misce przez około 10 minut, po czym dajemy ciastu odetchnąć na minut 20. Po tym czasie wyrabiamy ciasto ponownie przez chwilę i umieszczamy w keksowniku, wysmarowanym oliwą i wysypanym odrobiną mąki. Formę z ciastem odstawiamy na 3- 4 godziny w ciepłe miejsce. Po wyrośnięciu (choćby minimalnym) wkładamy keksownik do piekarnika i nastawiamy go na temperaturę 230 stopni celsjusza. Na najniższy poziom piekarnika wsuwamy blachę i wlewamy do niej trochę wody. W powyższej temperaturze pieczemy chleb przez 25- 27 minut, następnie zmniejszamy do temperatury 180 stopni celsjusza i kontynuujemy pieczenie przez kolejne 35 minut. Po wyciągnięciu z piekarnika chleb musi dobrych kilka godzin odstać.</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; text-align: justify;"><i><br />
</i></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-77559686656986178752011-02-23T09:42:00.000+01:002011-02-23T09:43:24.685+01:00Pierś w mundurku<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNu6pRnl6bqvOdklNVquc-w0S5y3rZdNzvR6RNa4SmfbKu41mw5GlMc-vgcWDuFHfEttPzsubq2r0tO2isml43k7BVGkuWN9bwoncNy0u44ms3CAWhH3Hblgi7IHjlDpomWEh9ly6FnFs/s1600/IMG_4806+-+Kopia+%25282%25292_blog.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNu6pRnl6bqvOdklNVquc-w0S5y3rZdNzvR6RNa4SmfbKu41mw5GlMc-vgcWDuFHfEttPzsubq2r0tO2isml43k7BVGkuWN9bwoncNy0u44ms3CAWhH3Hblgi7IHjlDpomWEh9ly6FnFs/s1600/IMG_4806+-+Kopia+%25282%25292_blog.JPG" /></a></div><br />
<br />
<br />
Coś szybkiego z piekarnika, bez nakładu galerniczej pracy? Ba! Takie gotowanie bardzo mi pasuje, mojemu Lubemu również. Bez zbędnych przygotowań, miliona składników a przede wszystkim smacznie i niekoniecznie tłusto.</div><div style="text-align: justify;"><br />
Co lubimy? Lubimy na przykład nadziewać ciasto francuskie różnymi różnościami. Wiecie, takie ciasto zakupione jako gotowe do włożenia do piekarnika. Biegając ostatnio po blogach natrafiłam na pierś kurczęcia zapieczoną w cieście francuskim. Pomysł się przyjął, więc odtąd zapiekamy w cieście piersi kurczaka, z ostrym pleśniakiem w środku. Zamiast skórki z cytryny można zetrzeć skórkę z pomarańczy lub limonki, generalnie każdy cytrus tutaj będzie pasował. Z kolei pleśniaka można zastąpić serem żółtym. Pałaszujemy piersi bez dodatków lub w towarzystwie ugotowanych warzyw albo kaszy jaglanej, wymieszanej z zapieczonymi warzywami. </div><div style="text-align: justify;"><br />
Gotowe pakieciki do zapieczenia wyglądają troszeczkę dziwnie, przypominają obrazy <a href="http://www.beksinski.pl/">Zdzisława Beksińskiego</a>, na których części ciała potrafią być obandażowane i zadziwiająco podobne do tego, co zapiekamy w piekarniku.</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;"><i>***</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><strong>Pierś w mundurku</strong></i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>opakowanie gotowego ciasta francuskiego</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 pierś kurczaka (podwójna), rozdzielona na 2 połówki</i></div><div style="text-align: center;"><i>ser pleśniowy typu Lazur (z kolorową pleśnią), pokrojony w grube plastry</i></div><div style="text-align: center;"><br />
<i>starta skórka z cytryny, wymieszana z</i></div><div style="text-align: center;"><i>solą gruboziarnistą</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 jajko, roztrzepane widelcem</i></div><div style="text-align: center;"><i>sól morska gruboziarnista</i></div><br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><i>Prostokątny płat ciasta francuskiego kroimy na pół wzdłuż krótszego boku. Oczyszczone połówki piersi kurczaka nacieramy solą wymieszaną z cytrynową skórką i układamy na dwóch kawałkach ciasta francuskiego, na wierzch mięsa kładziemy ser. Ciasto nacinamy po bokach piersi tak, żeby powstały z obu stron paski, którymi zawijamy na przemian mięso. Zalepiamy ciasto wszędzie tam, gdzie powstały dziury i gotowe piersi w mundurku z ciasta francuskiego układamy na kratce z pergaminem. Smarujemy wierzch ciasta rozbełtanym jajkiem, posypujemy niewielką ilością soli (bez cytrynowej skórki) i zapiekamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni celsjusza przez 30- 35 minut.</i><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-68866684603371726152011-02-21T22:23:00.000+01:002011-02-21T22:23:11.056+01:00Brownies z pomarańczą- Czekoladowy Weekend<div style="text-align: justify;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibXHgvP6NnBHFp2IGvFx1c8rdT60rbiFc2gcTaKW3LaxsPb3w_477fUamZCxLKrIRFooeSE7G0JpFbF37R5NshcqALf6pNQaLDAPfifguYYq0OJzk-b-uXWESfyIXJebGbHlpw6JxdGzU/s1600/IMG_4758+-+Kopia_blog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibXHgvP6NnBHFp2IGvFx1c8rdT60rbiFc2gcTaKW3LaxsPb3w_477fUamZCxLKrIRFooeSE7G0JpFbF37R5NshcqALf6pNQaLDAPfifguYYq0OJzk-b-uXWESfyIXJebGbHlpw6JxdGzU/s1600/IMG_4758+-+Kopia_blog.jpg" /></a></div><br />
<br />
<br />
To moje pierwsze upieczone brownies i muszę przyznać, że nie powaliło mnie jako ciasto na kolana. Jedynym plusem był posmak pomarańczy oraz sól, przyjemnie kontrastująca smakiem z czekoladą. Może jeszcze kiedyś skuszę się i ponownie upiekę to ciasto. A może nie.<br />
<br />
W oryginalnym przepisie pomarańcza nie była dodawana do ciasta i zamiast migdałów były orzechy. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Brownies przygotowałam w ramach durszlakowej akcji "Czekoladowy Weekend"- pozdrowienia dla czekoladowych maniaków.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Brownies z pomarańczą</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>100 g miękkiego masła</i></div><div style="text-align: center;"><i>250 g cukru trzcinowego (nierafinowany, ciemny) </i></div><div style="text-align: center;"><i>4 jajka</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>2 tabliczki gorzkiej czekolady (masa kakaowa 90%, po 100 g)</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1 pokrojona pomarańcza</i></div><div style="text-align: center;"><i>utarta skórka z połowy pomarańczy</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 2 łyżeczki masła</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 3 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej</i></div><div style="text-align: center;"><i>1/ 3 szklanki kakao</i></div><div style="text-align: center;"><i>50 g migdałów</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>sól morska gruboziarnista</i></div><div style="text-align: center;"><i>utarta skórka z drugiej połowy pomarańczy</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><i><br />
</i><br />
<div style="text-align: justify;"><i>Masło miksujemy z cukrem, dodajemy jajka i ucieramy na gładką masę. Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej i lekko przestygniętą wlewamy do utartej, jajeczno- maślanej masy. W rondelku po czekoladzie zesmażamy kawałki pomarańczy i utartą skórkę z 1/ 2 łyżeczki masła i dodajemy do masy. Dokładnie mieszamy, na koniec wsypujemy kakao, mąkę i migdały i ponownie miksujemy. Gotową masę wylewamy do formy wyłożonej pergaminem. Pieczemy 30 minut w 180 stopniach celsjusza. Sól morską ucieramy ze skórką pomarańczową i tak przygotowaną mieszanką posypujemy ostudzony wierzch ciasta.</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: justify;"><i><br />
</i></div>Unknownnoreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3788498111474288517.post-49909826398317187102011-02-18T12:42:00.000+01:002011-02-18T12:44:27.295+01:00Suszone pomidory<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVgFLlm0Fq-zPizz9yqDWGdIOO8W2bRyTs3-rmUe-M9ZlZfSkXQlvpRaXBW912AVQ7ldOdyUydzyuVIRXnIkNytTQuU3QzNKUKrCmPGAJALTmWCjAg0iYdiHmDw-K3M0fK8ydEQ_r83g8/s1600/IMG_4756+-+Kopia_blog.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVgFLlm0Fq-zPizz9yqDWGdIOO8W2bRyTs3-rmUe-M9ZlZfSkXQlvpRaXBW912AVQ7ldOdyUydzyuVIRXnIkNytTQuU3QzNKUKrCmPGAJALTmWCjAg0iYdiHmDw-K3M0fK8ydEQ_r83g8/s1600/IMG_4756+-+Kopia_blog.jpg" /></a></div><br />
<br />
<br />
<div align="justify">Zima znowu za oknem, sypie śnieg, niebo szare, jak tu się szykować na wiosnę? Przypomniało mi się zeszłe lato i suszenie pomidorów- to tak na przekór zawierusze za oknem na naszym blokowym dziedzińcu.</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify">Z przetworów z czasów dzieciństwa pamiętam kiszenie kapusty: babcia szatkowała warzywa, które później kisiły się na stryszku w ogromnej drewnianej beczce, zakrytej wieczkiem z ogromnym kamieniem na wierzchu. Ten kamień, moim zdaniem jako dziecka, miał być zabezpieczeniem przed dziadkiem, żeby za wcześnie kapusty nie podbierał... babcia mnie z błędu nie wyprowadzała.</div><div align="justify">Obowiązkowo również babcia przygotowywała kiszone ogórki na zimę- nigdy w occie, zawsze miały być kwaśne. Uwielbiałam wygrzebywać z dna słoika czosnek i kawałki chrzanu, ukiszone ogórki mało mnie interesowały.</div><div align="justify">Teraz to raczej mama szykuje przetwory na zimę, zazwyczaj są to dżemy: śliwkowy i z jabłek. Mniam.</div><div align="justify">Zeszłego lata i my zabraliśmy się za robienie zimowych zapasów: suszone pomidory właśnie, ogórki kiszone i w occie, papryka w occie- nie wiem, jakim sposobem do tej pory przetrwały tylko dwa słoiczki pomidorów w oliwie. Za mało tego było...</div><div align="justify"><br />
</div><div align="justify" style="text-align: justify;">Pomidory suszyliśmy w piekarniku, słońcu na balkonie jakoś nie wierzyłam. W podanej temperaturze suszenia pomidory z lekka się przysmażają, mają przez to dodatkowy aromat. Nasze musieliśmy podsuszyć jeszcze drugiego dnia w tej samej temperaturze. Zalewę z oliwy można doprawiać na różne sposoby: świeżymi ziołami, miodem, papryczkami chilli. Nie tylko pomidory są do wykorzystania, aromatyczna zalewa, w której były zanurzone, również.</div><div align="justify" style="text-align: justify;">Nie podałam ilości składników, ponieważ pomidory są różnej wielkości, używamy słoików o różnej pojemności, ogólnie zasada jest taka: sypiemy pieprz, wrzucamy kilka ząbków czosnku, upychamy pomidory i to wszystko zalewamy oliwą. Nasze słoiczki trzymaliśmy w lodówce, w tym roku wylądują po prostu w piwnicy.</div><div align="justify" style="text-align: justify;"><br />
</div><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">***</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"><b><i>Suszone pomidory</i></b></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>podłużne pomidory (odmiana lima)</i></div><div style="text-align: center;"><i>sól</i></div><div style="text-align: center;"><i>oliwa z oliwek</i></div><div style="text-align: center;"><i>czosnek, obrany z łupin i podzielony na ząbki</i></div><div style="text-align: center;"><i>kolorowy pieprz ziarnisty</i></div><div style="text-align: center;"><i><br />
</i></div><div style="text-align: center;"><i>folia aluminiowa</i></div><div style="text-align: center;"><i>słoiczki z nakrętkami</i><br />
<br />
<br />
</div><i><br />
</i><br />
<i>Pomidory myjemy, kroimy wzdłuż na połówki, układamy na blasze wyłożonej folią aluminiową, sypiemy obficie solą i suszymy w piekarniku rozgrzanym do 170 stopni celsjusza przez minimum 10 godzin. Wysuszone, przestygnięte i z lekka przypieczone pomidory umieszczamy w słoiczkach, do których wcześniej wrzucamy po łyżeczce kolorowego pieprzu oraz dwa- trzy ząbki czosnku. Pomidory układamy w słoiczkach dosyć gęsto i zalewamy oliwą tak, żeby ta całkowicie je przykryła. Odstawiamy słoiczki w ciemne miejsce (piwnica, spiżarnia, itp.) i przypominamy sobie o nich dopiero zimą.</i><br />
<i><br />
</i><br />
<i><br />
</i>Unknownnoreply@blogger.com7